O ile więc tegoroczna prognoza wzrostu PKB została podtrzymana przez ekspertów banku, o tyle już ta na 2017 r. mówiła wcześniej o wzroście na poziomie 4 proc. Dlaczego więc ekonomiści PKO BP spodziewają się nieco słabszego wzrostu?
– Mamy tutaj do czynienia z kilkoma czynnikami. Pierwszy to pogorszenie perspektyw wzrostu w strefie euro, czyli naszym głównym rynku eksportowym. Drugim najważniejszym czynnikiem, który powoduje, że dokonujemy umiarkowanej rewizji w dół prognozy na przyszły rok, jest opóźnienie wykorzystania środków z nowej perspektywy UE – tłumaczy Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP. Jednak nowa prognoza wciąż jest wyższa od średniej przewidywań innych ekspertów. Z prognoz zebranych przez agencję Bloomberg wynika, że wzrost PKB w przyszłym roku ma wynieść 3,3 proc.
Podstawy wzrostu
Skąd więc ten optymizm ekspertów PKO BP w porównaniu z przedstawicielami innych instytucji? Piotr Bujak wskazuje m.in. na coraz lepszą sytuację na rynku pracy. – Kolejne dane pozytywnie zaskakują. Pierwsza połowa roku przyniosła mocniejszą od oczekiwań poprawę na rynku pracy i spadek bezrobocia do rekordowo niskiego poziomu. Spodziewamy się także dalszej poprawy. Poza tym oczekujemy nasilenia presji płacowej i zwiększenia nominalnej dynamiki płac, co będzie powodowało, że realne dochody do dyspozycji gospodarstw domowych będą rosły bardzo mocno – dodaje Bujak. To z kolei ma stymulować wzrost konsumpcji. Czy za tym pójdzie także wzrost dynamiki cen? Eksperci PKO BP przewidują, że do sierpnia inflacja pozostanie w pobliżu przeciętnego poziomu z I połowy roku, a od września będzie rosła i na koniec roku wyniesie 0,3–0,5 proc. r./r. Wzrost inflacji ma być głównie efektem niskiej bazy cen paliw, kontynuacji wzrostu cen żywności, wzrostu składek za ubezpieczenie pojazdów, presji popytowej na ceny związanej z przyspieszeniem wzrostu płac oraz fiskalnej stymulacji konsumpcji (program 500+). Według prognoz PKO BP na koniec przyszłego roku inflacja sięgnie około 1,5 proc. r./r. Deficyt w tym, a także w przyszłym roku ma być z kolei niższy niż 3 proc.
– Tegoroczny poziom deficytu będzie mniejszy, niż wcześniej zakładano. Według naszych prognoz wyniesie 2,5–2,6 proc. PKB – twierdzi Bujak.
Eksperci nie spodziewają się natomiast ruchów ze strony Rady Polityki Pieniężnej w tym roku. Ich zdaniem dojść do tego może pod koniec 2017, a pierwszą zmianą nie będzie obniżka, lecz podwyżka stóp. W najbliższym czasie nie należy się także spodziewać ruchów ze strony agencji ratingowych. – Ryzyko negatywnych działań jest ograniczone chociażby ze względu na sposób rozwiązania kwestii kredytów walutowych – twierdzi główny ekonomista banku PKO BP.