Stopa bezrobocia podobna, ale na Węgrzech płace rosną szybciej niż w Polsce

Nad Balatonem płace rosną kilkakrotnie szybciej niż nad Wisłą, choć stopa bezrobocia w obu krajach jest zbliżona. Czy Polskę również czeka eksplozja wynagrodzeń?

Aktualizacja: 28.08.2017 08:27 Publikacja: 28.08.2017 06:00

Stopa bezrobocia podobna, ale na Węgrzech płace rosną szybciej niż w Polsce

Foto: Bloomberg

Według najnowszych danych węgierskiego urzędu statystycznego, przeciętne wynagrodzenie brutto w tamtejszej gospodarce zwiększyło się w czerwcu o 14,4 proc. rok do roku. Był to już piąty miesiąc z rzędu dwucyfrowego wzrostu tego wskaźnika. W ujęciu realnym, tzn. po odjęciu inflacji, czerwcowy wzrost płac był jednak rekordowy, wyniósł 12,5 proc. rok do roku. – Mogę sobie wyobrazić, że dynamika wynagrodzeń w kolejnych kwartałach jeszcze wzrośnie – powiedział Peter Virovacz, główny ekonomista ING na Węgrzech.

W Polsce wzrost płac też w tym roku nieco przyspieszył, ale o żadnych rekordach nie ma mowy. W sektorze przedsiębiorstw, który charakteryzuje się wyższą dynamiką wynagrodzeń niż reszta gospodarki, wynosiła ona między styczniem a lipcem średnio 4,8 proc. rok do roku, w porównaniu z 4,1 proc. w ub.r. Tymczasem w 2008 r. przy znacznie wyższej niż dziś stopie bezrobocia, płace w Polsce rosły w tempie nawet 13 proc.

Nie tylko przepisy

Virovacz przyznaje, że w tym roku dynamikę wynagrodzeń na Węgrzech podbiła duża podwyżka płacy minimalnej: o 15 proc. rok do roku. W Polsce minimalne ustawowe wynagrodzenie zwiększyło się o nieco ponad 8 proc. rok do roku. To jednak nie tłumaczy wszystkiego. W styczniu, gdy efekt podwyżki płacy minimalnej na dynamikę wynagrodzeń rok do roku ujawnia się po raz pierwszy, wyniosła ona na Węgrzech 9,8 proc. rok do roku, w porównaniu z 6,2 proc. średnio w 2016 r. Na tej podstawie można oceniać, że zmiana ustawowego minimum dodała do dynamiki średniej płacy niespełna 4 pkt proc. Co więcej, w ub.r. – jak zresztą od dłuższego czasu – płaca minimalna nad Balatonem stała w miejscu. Nad Wisłą wzrosła o 6 proc., a mimo to przeciętne wynagrodzenie w Polsce rosło wolniej (4,1 proc.), niż na Węgrzech (6,2 proc.).

GG Parkiet

– Sytuacja na węgierskim rynku pracy, jeśli chodzi o niedobór wykwalifikowanych pracowników, wyprzedza mniej więcej o dwa lata sytuację na naszym rynku. Potencjalnie więc nas też może czekać takie przyspieszenie wzrostu płac – mówi „Parkietowi" Michał Dybuła, główny ekonomista ds. Europy Środkowo-Wschodniej w BNP Paribas CIB. – Na Węgrzech napięcia na rynku pracy, wynikające ze starzenia się ludności, którego nie kompensuje w pełni wzrost aktywności zawodowej, ujawniły się wcześniej, bo nie łagodzi ich imigracja z Ukrainy – tłumaczy.

– Polska spośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej wyróżnia się otwartością rynku pracy na imigrację, co łagodziło dotąd presję płacową. Ale taki napływ pracowników z Ukrainy, jak w ostatnich latach, jest raczej nie do utrzymania. Tymczasem obniżenie wieku emerytalnego ograniczy podaż pracy – zgadza się Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

W Polsce spadek liczby osób w wieku produkcyjnym, wynikający ze starzenia się ludności, łagodził dotąd wzrost wskaźników aktywności zawodowej. – W przypadku mężczyzn on już się zbliża do unijnej średniej, więc ten zasób pracy też się wyczerpuje – dodaje Bujak.

Eksplozji nie będzie

Ekonomiści zwracają uwagę, że wzrost płac w Polsce już przyspiesza. Wprawdzie w lipcu w sektorze przedsiębiorstw wyniósł 4,9 proc. rok do roku, po 6 proc. w czerwcu, ale oba odczyty zaburzyły wypłaty premii w górnictwie (w tym roku przypadły wcześniej). – Poza górnictwem płace rosną już w tempie około 6 proc. Do końca roku dynamika płac wzrośnie do około 7–8 proc., a w 2018 r. jeszcze bardziej – przewiduje główny ekonomista PKO BP.

– Nie mam wątpliwości, że wzrost płac w Polsce przyspieszy, choć może nie aż tak, jak na Węgrzech – mówi Dybuła. Jak tłumaczy, na przyszły rok nad Balatonem również planowana jest podwyżka płacy minimalnej, co ma związek z wyborami parlamentarnymi.

– Jesteśmy w tej fazie cyklu koniunkturalnego, że należy się spodziewać wyższej dynamiki płac. Ale to nie będzie eksplozja, czyli kilkunastoprocentowy wzrost, jak w 2008 r. – przewiduje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole w Polsce.

Powtórka scenariusza węgierskiego w Polsce wydaje się mało prawdopodobna choćby z tego powodu, że tam do ubiegłego roku wynagrodzenia rosły wyraźnie wolniej niż nad Wisłą. To był po części efekt wolniejszego wzrostu wydajności pracy, ale nie tylko. – Węgry w ciągu dekady doświadczyły dwóch recesji, najpierw z związku z kryzysem fiskalnym, a potem w związku z kryzysem w strefie euro – przypomina główny ekonomista BGŻ BNP Paribas.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie