Skąd tak dobry wynik? – Po jednej stronie mamy silnie rosnące dochody, po drugiej – ostrą dyscyplinę wydatkową – wyjaśnia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. Dochody po dziewięciu miesiącach okazują się aż o 9,8 proc. wyższe niż rok wcześniej i stanowią aż 90,7 proc. rocznego planu.
To główna zasługa VAT. Dzięki działaniom uszczelniającym i dobrej koniunkturze wpływy z tego podatku są aż o 21,7 proc. wyższe niż rok wcześniej (a w samym październiku wzrosły o 11 proc.). I można śmiało przewidywać, że już w listopadzie resort finansów wykona plan na cały rok. Pozostałe zaś podatki idą mniej więcej zgodnie z planem.
Z kolei wydatki to tylko 76 proc. rocznego planu (o 0,3 proc. mniej niż rok temu). – Tu mamy przede wszystkim niższą dotację do ubezpieczeń społecznych, która może przynieść w całym roku nawet 10 mld zł oszczędności – zauważa Karol Pogorzelski, ekonomista w ING Banku. I wyjaśnia, że ZUS potrzebuje mniejszej dotacji, bo dzięki rosnącemu zatrudnieniu i wynagrodzeniom wpływy ze składek są rekordowo wysokie. Mniejsza o 2 mld zł jest składka do UE (bo zmniejszył się unijny budżet). Słabo (przynajmniej na razie) idą wydatki związane z inwestycjami, współfinansowaniem projektów unijnych, a także z zakupami materiałów i usług przez różne jednostki budżetowe. W tych kategoriach tzw. naturalne oszczędności mogą wynieść w tym roku nawet 10–11 mld zł.
Czego można się spodziewać po budżecie do końca roku? Wiceminister finansów Teresa Czerwińska podtrzymała we wtorek wcześniejsze zapowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego, że deficyt w kasie państwa w 2017 r. wyniesie ok. 30 mld zł. – Ale to będzie trudne, zostały tylko dwa miesiące – zastrzega Karol Pogorzelski.