– Przewidujemy, że prace nad ustawą zakończą się w parlamencie w I kwartale, by już na początku II kwartału przedsiębiorcy mogli korzystać z udogodnień – poinformował Tadeusz Kościński, wiceminister przedsiębiorczości i technologii.
Ustawa przewiduje, że praktycznie cała Polska stanie się jedną wielką strefą ekonomiczną, gdzie inwestorzy mogą liczyć na podatkowe zachęty (obecnie działające SSE obejmują tylko około 25 tys. hektarów, czyli 0,08 proc. powierzchni kraju). Nie oznacza to jednak, że wszystkie firmy w Polsce będą mogły liczyć na takie wsparcie. Jak wylicza Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, premiowane będą przede wszystkim przedsięwzięcia, które mają wpływ na konkurencyjność i innowacyjność regionalnych gospodarek. Chodzi m.in. o transfer wiedzy, prowadzenie działalności B+R, rozwój klastrów.
W rozporządzeniu do ustawy (na razie to projekt) resort wprost wylicza branże, które nie będą mogły ubiegać się o pomoc. To m.in. handel, gastronomia, hotelarstwo, usługi finansowe i ubezpieczeniowe, usługi ochroniarskie, sprzątanie czy budownictwo.
Także kryteria jakościowe, które będą musieli spełnić chętni na wsparcie, wskazują przede wszystkim na firmy tworzące produkty i usługi o wysokiej wartości dodanej. Przykładowe kryteria to wymóg utworzenia wysokopłatnych miejsc pracy (powyżej średniej w sektorze przedsiębiorstw) czy inwestowania w branże zgodne z aktualną polityką rozwojową kraju (to znaczy m.in.: stoczniową, lotniczą, biotechnologiczną, farmaceutyczną, elektroniczną, maszynową, chemiczną, meblarską lub spożywczą oraz produkcji środków transportu, urządzeń medycznych i IT). Kolejne kryterium jakościowe dotyczy prowadzenia sprzedaży eksportowej, współpracy z jednostkami B+R czy ponadstandardowego wsparcia pracowników.
Jedynie wymogi dotyczące lokalizacji nowej inwestycji nie są związane z innowacyjnością. Dodatkowe punkty można bowiem uzyskać za umiejscowienie projektu w obszarze o wysokiej stopie bezrobocia lub miastach średniej wielkości, które mają problemy rozwoju.