Jak wynika z danych, które w poniedziałek opublikował Narodowy Bank Polski, w styczniu polskie firmy sprzedały za granicą towary za blisko 18,5 mld euro, co oznacza wzrost eksportu o 4,1 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ub.r., po zwyżce o 2,3 proc. w grudniu.
Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się przeciętnie minimalnie słabszego odczytu, na poziomie 3,6 proc. Większą niespodziankę sprawił import towarów, który zwiększył się w styczniu o 2,2 proc. rok do roku, po zwyżce o 3 proc. w grudniu. Ekonomiści przeciętnie oczekiwali odczytu na poziomie 4,1 proc.
Wskutek niemrawego wzrostu importu Polska w styczniu miała 279 mln euro nadwyżki w handlu towarowym. Dla porównania, w ub.r. tylko w maju wartość polskiego eksportu przewyższała wartość importu. W pozostałych miesiącach mieliśmy deficyt w międzynarodowej wymianie towarowej, który w całym 2018 r. wyniósł łącznie 4,8 mld euro.
Nadwyżka w handlu towarowym, w połączeniu ze stałą już nadwyżką w wymianie usług a także dodatnim saldem dochodów pierwotnych (obejmuje m.in. wynagrodzenia pracowników, dochody z inwestycji bezpośrednich i portfelowych, ale też częściowo napływ środków z UE) sprawiła, że w styczniu Polska miała ponad 2,3 mld euro nadwyżki na rachunku obrotów bieżących. To najlepszy wynik od dwóch lat.
„Głównym źródłem gwałtownej poprawy salda rachunku bieżącego w styczniu był silny napływ środków unijnych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (ok. 2,1 mld euro), co wpłynęło na dodatnie saldo dochodów pierwotnych” – napisał w komentarzu do poniedziałkowych danych Kamil Łuczkowski, ekonomista z banku Pekao.