Nowe prognozy DAE NBP znalazły się w opublikowanym w poniedziałek „Raporcie o inflacji". W zarysie zostały przedstawione już w środę, w komunikacie po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
Ekonomiści z NBP oceniają, że polska gospodarka najprawdopodobniej powiększy się w tym roku o 4,5 proc. (to środek przedziału, w którym wzrost PKB znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem), a w kolejnych latach odpowiednio o 4 i 3,5 proc. W marcu, gdy poprzednio aktualizowali swoje prognozy, byli nieco bardziej pesymistyczni, spodziewali się wzrostu PKB o 4 proc. w 2019 r., 3,7 proc. w 2020 r. i 3,4 proc. w 2021 r.
Wyższa, niż wydawało się w marcu, ma być także inflacja. DAE NBP przewiduje obecnie, że tempo wzrostu indeksu cen konsumpcyjnych (CPI) w tym roku wyniesie średnio 2 proc. rok do roku, po 1,6 proc. w ub.r. W 2019 r. inflacja ma przyspieszyć do 2,9 proc. rocznie, ale w 2020 r. obniży się do 2,6 proc. Marcowe prognozy wskazywały na inflację na poziomie 1,7 proc. w tym roku, 2,7 proc. w przyszłym roku i 2,4 proc. w 2020 r.
Jeśli wzrost PKB lub inflacja odchylą się od tej ścieżki, to – jak ocenia NBP – bardziej prawdopodobne jest odchylenie w dół niż w górę. „Najważniejszym źródłem ryzyka zarówno dla aktywności gospodarczej w Polsce jak i inflacji pozostaje koniunktura globalna" – czytamy w „Raporcie o inflacji".
W czerwcu CPI, główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 2,6 proc. rok do roku, najbardziej od 2012 r. Jeszcze na początku roku inflacja oscylowała wokół 1 proc. Jej wyraźne przyspieszenie to w dużej mierze efekt skokowego wzrostu cen żywności. – Złożyły się na to dwie przyczyny. Po pierwsze, epidemia świńskiej grypy w Chinach wywołała wzmożony popyt na wieprzowinę z Europy, co doprowadziło do wzrostu jej cen. Ten efekt może być trwały, bo odbudowa stad trochę potrwa. Po drugie, wzrosły ceny warzyw, co jest skutkiem ubiegłorocznej suszy. Nowy sezon powinien to zmienić – tłumaczył na poniedziałkowej konferencji prasowej Piotr Szpunar, dyrektor DAE NBP.