O tym, że wzrost PKB Polski zwolnił w III kwartale do 3,9 proc. rok do roku z 4,5 proc. kwartał wcześniej i około 5 proc. w poprzednich latach, GUS powiadomił dwa tygodnie temu. W piątek potwierdził tamten wstępny szacunek i podał szczegóły dotyczące struktury wzrostu. Są one rozczarowujące.
Przed wstępnym szacunkiem PKB w III kwartale ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie oceniali, że polska gospodarka urosła w tym okresie o 4,1 proc. rok do roku. Zakładali przy tym, że wzrost inwestycji zwolnił do 6,5 proc. rok do roku z 9 proc. w II kwartale, a wzrost konsumpcji utrzymał się blisko 4,4 proc. rok do roku.
Rzeczywistość okazała się gorsza. Nakłady brutto na środki trwałe, czyli inwestycje, zwiększyły się w III kwartale o 4,7 proc. rok do roku, najmniej od dwóch lat. Wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych wzrosły zaś o 3,9 proc. rok do roku. Nie licząc I kwartału br., który był pod tym względem podobny, to najsłabszy wynik od II kwartału 2016 r. To o tyle zaskakujące, że w III kwartale ruszyły wypłaty z rozszerzonego programu Rodzina 500+.
- Wygasają dotychczasowe motory gospodarki w postaci impulsu popytowego wygenerowanego przez stymulację fiskalną, a także inwestycje publiczne napędzane przez absorpcję środków unijnych. Do utrzymania wzrostu na solidnym poziomie brakuje natomiast inwestycji prywatnych, pomimo utrzymujących się problemów z pozyskaniem pracowników i presją na automatyzację pracy – skomentował piątkowe dane Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
- Polskiej gospodarce kończy się popytowe paliwo – spuentowali z kolei ekonomiści z mBanku. Jak zauważyli, wyhamowanie wzrostu konsumpcji w III kwartale jest spójne z zachowaniem w tym okresie sprzedaży detalicznej, choć kłóci się z przyspieszeniem wzrostu dochodów gospodarstw domowych, m.in. za sprawą wypłaty świadczeń z 500+ oraz tzw. trzynastych emerytur.