Tak wyglądało dno recesji

Kwiecień wyznaczył prawdopodobnie dno recesji spowodowanej pandemią Covid-19. Ale ożywienie nie będzie błyskawiczne, a w niektórych sektorach, szczególnie w budownictwie, najgorsze może dopiero nadejść.

Publikacja: 23.05.2020 08:30

Tak wyglądało dno recesji

Foto: Bloomberg

W kwietniowych wynikach polskiej gospodarki, a także w pierwszych sygnałach dotyczących koniunktury w maju zarówno pesymiści, jak i optymiści znajdą coś na uzasadnienie swoich oczekiwań. Sprzedaż detaliczna w kwietniu załamała się o niemal 23 proc., najbardziej we współczesnej historii Polski. Wiadomo jednak, że maj przyniósł wyraźne ożywienie w handlu. Z kolei sektor budowlany jak dotąd nie poddał się pandemii, ale to się może wkrótce zmienić.

Załamanie bez wyjątków

Jak podał w piątek GUS, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym zmalała w kwietniu o 22,9 proc. rok do roku i o 12,3 proc. w stosunku do marca. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że sprzedaż tąpnęła o 19 proc. rok do roku po zniżce o 9 proc. w marcu. Nie brakowało jednak szacunków sporo niższych, co czyni kwietniowe wyniki sprzedaży mniej rozczarowującymi niż opublikowane w czwartek wyniki produkcji przemysłowej. Ta załamała się w kwietniu o niemal 25 proc., zdecydowanie bardziej niż oczekiwali najwięksi sceptycy.

Najbardziej załamał się popyt na odzież i obuwie (o 63,4 proc. rok do roku), samochody, motocykle (o 54,4 proc.) oraz paliwa (32,9 proc.). Spadek obrotów tym razem nie ominął jednak nawet sklepów spożywczych, którym w marcu sprzyjało budowanie przez gospodarstwa domowe zapasów, a także aptek. Ekonomiści są zgodni w ocenach, że maj, gdy większość ograniczeń utrudniających zakupy została zniesiona, przyniesie wyraźne ożywienie w handlu. Potwierdzają to dane banków dotyczące płatności kartami. W ocenie analityków PKO BP na tej podstawie można szacować, że w maju spadek sprzedaży detalicznej wyhamuje do około 10 proc. rok do roku. Dalszy powrót do normalności będzie jednak powolny. Na domiar złego szeroko rozumiana konsumpcja – która obejmuje też wydatki na usługi i w małych sklepach – będzie się odbudowywała nawet wolniej. W całym II kwartale, jak ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych tąpną o 15 proc. rok do roku, po zwyżce o 1,5 proc. w I kwartale. – Konsumpcja gospodarstw domowych najprawdopodobniej będzie głównym motorem napędowym odbicia po pandemii, ale nie można liczyć na powrót tempa jej wzrostu do wcześniejszego poziomu – przyznaje Andrzej Kamiński, ekonomista z banku Millennium.

Co z inwestycjami?

Z sytuacją w przemyśle oraz handlu kontrastują dane z sektora budowlanego. W kwietniu produkcja budowlano-montażowa zmalała jedynie o 0,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 3,7 proc. w marcu. To odczyt zbieżny z przeciętnymi oczekiwaniami ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet". Na taki wynik całego sektora złożył się wzrost produkcji firm zajmujących się obiektami inżynierii lądowej i wodnej o 9,3 proc. rok do roku i spadek produkcji w zakresie wznoszenia budynków o 8,9 proc. rok do roku. Zdaje się to świadczyć o tym, że choć budownictwo mieszkaniowe odczuło wpływ epidemii, to realizacja projektów infrastrukturalnych nie została zakłócona. „Podtrzymujemy nasze dotychczasowe założenie, że sektor budowlany będzie tym, który w całym 2020 r. będzie w największym stopniu stabilizował wyniki gospodarki. Zakładamy (...), że będzie to najszybszy kanał pobudzania wzrostu gospodarczego poprzez zwiększenie wydatków publicznych" – skomentowali piątkowe dane ekonomiści z Banku Ochrony Środowiska.

Foto: GG Parkiet

W ocenie Jakuba Borowskiego kwietniowe wyniki budownictwa to jednak cisza przed burzą. – Sytuacja w tym sektorze znacząco pogorszy się w horyzoncie kilku miesięcy – przewiduje. Z ankietowych badań GUS wynika, że w maju w porównaniu do kwietnia niemal we wszystkich branżach zwiększył się odsetek firm, które oceniają, że pandemia Covid-19 będzie miała „negatywne i poważne" lub „zagrażające stabilności" konsekwencje dla ich działalności. Zdaniem Borowskiego świadczy to o dużej niepewności firm dotyczącej przebiegu epidemii, co będzie tłumiło ich inwestycje. Nie można według niego liczyć na wzrost inwestycji publicznych choćby z powodu ograniczenia nakładów przez samorządy, które wskutek epidemii znajdą się w trudnej sytuacji finansowej.

Gospodarka krajowa
Inflacja w maju jeszcze niższa. Nie przewidzieli tego nawet najwięksi optymiści
Gospodarka krajowa
Rząd przyjął założenia budżetu na 2026 r.
Gospodarka krajowa
Niewielu Polaków ma dodatkową pracę
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp jesienią, w 2026 r. mniej cięć, niż się spodziewano
Gospodarka krajowa
Włochy w tyle i europejskie zarobki. Ekonomiści Pekao rysują scenariusz dla Polski
Gospodarka krajowa
Jawność wynagrodzeń jednym z lekarstw na lukę płacową