Za przyjęciem ustawy budżetowej na 2021 r. głosowało 234 posłów, przeciw było 220, a jeden poseł wstrzymał się od głosu. Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu.
Podczas czwartkowych obrad, Sejm zdecydował o blokowym głosowaniu zgłoszonych prawie 280 poprawek i 600 wniosków mniejszości. Wzbudziło to sprzeciw opozycji. Jak mówił poseł KO Cezary Tomczyk, posłowie powinni mieć możliwość ustosunkowania się do każdej poprawki indywidualnie. - Wprowadzacie 10 nowych podatków, 10 podatków podwyższacie, zwiększacie dotacje na TVPiS, nie chcecie podnosić wydatków na służbę zdrowia. Wśród poprawek są takie, które obniżają wydatki na obronę o 20 mld zł, z czym się nie zgadzamy, i zwiększające o 2 mld zł na zdrowie, z czym się zgadzamy. Jak mamy głosować zgodnie z własnym sumieniem nad tak różnymi sprawami? – pytał retorycznie.
- Taka liczba poprawek i wniosków mniejszości to próba destrukcji prac Sejmu – replikował Henryk Kowalczyk, poseł PiS, przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych. Gdyby Sejm miał przeprowadzić ok. 880 głosowań, potrwałoby to kilka dni.
Skończyło się na czterech głosowaniach. Przepadły propozycje zgłoszone przez opozycję, Sejm przyjął za to 17 poprawek, które uzyskały pozytywną opinię komisji finansów publicznych.
Większość z nich dotyczy przesunięć między działami, zwiększając wydatki w jednym obszarach, a ograniczając w innych. Przykładowo zmniejszono wydatki na partie polityczne oraz tzw. naczelne i centralne organy administracji (czyli na tzw. święte krowy budżetowe w tym, Kancelarię Premiera, Kancelarię Prezydenta, czy Kancelarię Sejmu i Senatu). Zaoszczędzone w ten sposób ponad 250 mln zł przeznaczono m.in. na zwiększenie wydatków z ogólnej rezerwy budżetowej Rady Ministrów.