Taka koniunktura na rynku pracy jak w grudniu ub.r. nie byłaby rozczarowaniem, nawet w latach prosperity. W roku najgłębszego od początku lat 90. załamania aktywności w polskiej gospodarce, była zdumiewająca.
Jak podał w czwartek GUS, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej dziesięcioma pracownikami, zwiększyło się w minionym miesiącu o 10 tys. etatów. Poprzednio do takiej zwyżki zatrudnienia w grudniu doszło w 2017 r. W ujęciu rok do roku zatrudnienie zmalało o 1 proc., ale to i tak wynik powyżej oczekiwań wszystkich ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet". Przeciętnie szacowali oni, że liczba etatów w przedsiębiorstwach zmalała w grudniu o 1,2 proc. rok do roku, tak jak w listopadzie.
Średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 6,6 proc. rok do roku, najbardziej od lutego. To również wynik wyraźnie lepszy, niż oczekiwali ekonomiści. Przeciętnie szacowali oni, że płace wzrosły o 4,7 proc. rok do roku, po 4,9 proc. w listopadzie.
Restrykcje mniej bolesne
Dane z sektora przedsiębiorstw dotyczą zatrudnienia przeliczonego na pełne etaty. Spadek zatrudnienia wiosną, w trakcie pierwszej fali antyepidemicznych ograniczeń aktywności ekonomicznej, który łącznie wyniósł 272 tys. etatów, nie był tylko efektem likwidacji miejsc pracy. W dużej mierze odzwierciedlał przejściowe skracanie czasu pracy części pracowników oraz absencje związane z opieką nad dziećmi w związku z zamknięciem szkół. Od czerwca, wraz ze stopniowym powracaniem przedsiębiorstw do normalnego trybu pracy, liczba etatów zaczęła rosnąć. W grudniu wciąż była o 117 tys. mniejsza niż w lutym, ale uwagę zwraca to, że druga fala pandemii w Polsce i związane z nią restrykcje nie zastopowały odbudowy zatrudnienia.
Ekonomiści z banku Santander oceniają, że w grudniu do wzrostu zatrudnienia przyczyniło się ponowne – przejściowe, jak miało się okazać – otwarcie sklepów w galeriach handlowych przed świętami Bożego Narodzenia. Rosło też prawdopodobnie zatrudnienie w przemyśle. W ankietowych badaniach koniunktury firmy z tego sektora od kilku miesięcy raportują bowiem wzrost wartości nowych zamówień, a jednocześnie skarżą się na braki kadrowe w związku z kwarantanną pracowników.