Płace rosną jak przed epidemią, tylko pracy wciąż mniej

Koniec roku przyniósł zaskakująco silną poprawę sytuacji na rynku pracy. Ekonomiści są podzieleni w ocenach, czy to początek trendu, który utrzyma się też w 2021 r.

Publikacja: 22.01.2021 05:03

Płace rosną jak przed epidemią, tylko pracy wciąż mniej

Foto: Bloomberg

Taka koniunktura na rynku pracy jak w grudniu ub.r. nie byłaby rozczarowaniem, nawet w latach prosperity. W roku najgłębszego od początku lat 90. załamania aktywności w polskiej gospodarce, była zdumiewająca.

Jak podał w czwartek GUS, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej dziesięcioma pracownikami, zwiększyło się w minionym miesiącu o 10 tys. etatów. Poprzednio do takiej zwyżki zatrudnienia w grudniu doszło w 2017 r. W ujęciu rok do roku zatrudnienie zmalało o 1 proc., ale to i tak wynik powyżej oczekiwań wszystkich ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet". Przeciętnie szacowali oni, że liczba etatów w przedsiębiorstwach zmalała w grudniu o 1,2 proc. rok do roku, tak jak w listopadzie.

Średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 6,6 proc. rok do roku, najbardziej od lutego. To również wynik wyraźnie lepszy, niż oczekiwali ekonomiści. Przeciętnie szacowali oni, że płace wzrosły o 4,7 proc. rok do roku, po 4,9 proc. w listopadzie.

Restrykcje mniej bolesne

Dane z sektora przedsiębiorstw dotyczą zatrudnienia przeliczonego na pełne etaty. Spadek zatrudnienia wiosną, w trakcie pierwszej fali antyepidemicznych ograniczeń aktywności ekonomicznej, który łącznie wyniósł 272 tys. etatów, nie był tylko efektem likwidacji miejsc pracy. W dużej mierze odzwierciedlał przejściowe skracanie czasu pracy części pracowników oraz absencje związane z opieką nad dziećmi w związku z zamknięciem szkół. Od czerwca, wraz ze stopniowym powracaniem przedsiębiorstw do normalnego trybu pracy, liczba etatów zaczęła rosnąć. W grudniu wciąż była o 117 tys. mniejsza niż w lutym, ale uwagę zwraca to, że druga fala pandemii w Polsce i związane z nią restrykcje nie zastopowały odbudowy zatrudnienia.

Ekonomiści z banku Santander oceniają, że w grudniu do wzrostu zatrudnienia przyczyniło się ponowne – przejściowe, jak miało się okazać – otwarcie sklepów w galeriach handlowych przed świętami Bożego Narodzenia. Rosło też prawdopodobnie zatrudnienie w przemyśle. W ankietowych badaniach koniunktury firmy z tego sektora od kilku miesięcy raportują bowiem wzrost wartości nowych zamówień, a jednocześnie skarżą się na braki kadrowe w związku z kwarantanną pracowników.

GG Parkiet

W ocenie Dawida Pachuckiego, ekonomisty z ING BSK, zaskakująco silny wzrost płac może być częściowo związany właśnie ze zmianą struktury zatrudnienia: przesuwaniem pracowników z zamkniętych obecnie branż usług, gdzie płace są średnio niższe niż w sektorze przemysłowym, który płaci lepiej. – Efekt ten mógł być dodatkowo wzmocniony wyprzedzającymi podwyżkami wynagrodzeń przed skokiem płacy minimalnej w 2021 r. (o niespełna 8 proc. – red.) – uważa Pachucki. Jak podkreśla, w tym roku wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw może wynosić średnio 6,5 proc. rocznie, w porównaniu z 4,8 proc. w 2020 r. i 6,6 proc. w przedpandemicznym 2019 r.

Rok do normalności

Ten optymizm nie jest jednak przez ekonomistów powszechnie podzielany. Wielu przypomina, że te branże, które są najmocniej dotknięte antyepidemicznymi ograniczeniami aktywności ekonomicznej – np. zakwaterowanie i gastronomia – są rozdrobnione i dużą część pracowników zatrudniają na umowy cywilnoprawne. Dane GUS dotyczące sektora przedsiębiorstw siłą rzeczy nie pokazują skali zwolnień w tych branżach. Dopóty, dopóki ograniczenia aktywności ekonomicznej nie znikną całkowicie, usługi będą stanowiły rezerwuar pracowników dostępnych dla innych branż, co powinno ograniczać wzrost płac. W ocenie analityków z Banku Ochrony Środowiska, wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw będą w 2021 r. rosły w tempie około 5 proc. rocznie.

– Grudniowy wzrost przeciętnego zatrudnienia może być efektem większego wykorzystania istniejącej siły roboczej, czyli większej liczby nadgodzin – ocenia z kolei Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku. – To jest spójne z zaskakująco wysokim wzrostem płac, który napędzać mogły premie i różne dodatki – dodaj. Podkreśla, że grudniowe dane nie są dobrym prognostykiem sytuacji na rynku pracy w kolejnych miesiącach. Opublikowany w czwartek scenariusz makroekonomiczny mBanku zakłada, że poprawa koniunktury na tym rynku będzie możliwa dopiero w II połowie 2021 r., a zatrudnienie do poziomu sprzed pandemii wróci dopiero w 2022 r.

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację