Aktywność w handlu i budownictwie była w lipcu sporo słabsza, niż oczekiwali ekonomiści. O ile perspektywy tego drugiego sektora są dobre, o tyle w tym pierwszym widać powody do niepokoju.
Jak podał w piątek GUS, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (czyli w cenach stałych) wzrosła w lipcu o 3,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 8,6 proc. w czerwcu. To najsłabszy wynik od lutego. Jeszcze wiosną sprzedaż detaliczna rosła w tempie dwucyfrowym, ale był to w dużej mierze efekt niskiej bazy odniesienia sprzed roku, gdy aktywność w handlu zamarła pod wpływem pierwszej fali antyepidemicznych ograniczeń. W czerwcu i lipcu ten efekt był już znacznie słabszy, co przyczyniło się do spadku dynamiki sprzedaży w ujęciu rok do roku. Mimo to ekonomiści spodziewali się nieco lepszych wyników handlu.
Inna struktura wydatków
O tym, że hamowanie wzrostu sprzedaży detalicznej w lipcu nie było tylko efektem statystycznym, świadczy to, że po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych zmalała ona o 1,5 proc. w stosunku do czerwca, gdy z kolei wzrosła o 0,8 proc. To najsłabszy wynik od kwietnia, gdy sklepy w galeriach handlowych były zamknięte w związku z trzecią falą Covid-19.
Rozczarowujące wyniki handlu detalicznego nie muszą oznaczać, że słabnie popyt konsumpcyjny. Latem zmieniła się prawdopodobnie struktura wydatków konsumpcyjnych. Zamiast na towary w sklepach zatrudniających co najmniej dziesięć osób (a tylko takie są objęte statystyką sprzedaży detalicznej) Polacy więcej wydają w punktach usługowych, w tym w hotelach i restauracjach. Wskazują na to dane banków dotyczące płatności kartami. „W lipcu Polacy wyjechali na wakacje i zaczęli kupować przeżycia zamiast dóbr. Stąd spadek sprzedaży o 1,5 proc. miesiąc do miesiąca po odsezonowaniu. Nie martwi nas to bardzo, bo zyskają usługi, a przemysł jest w dobrej kondycji" – zauważyli na Twitterze ekonomiści z ING BSK.
W ocenie ekonomistów z Credit Agricole Bank Polska zmiana struktury wydatków konsumpcyjnych, widoczna w lipcu, może się okazać trwała. „Prognozujemy, że w kolejnych miesiącach roczne tempo wzrostu sprzedaży będzie się dalej stopniowo obniżało" – napisał w komentarzu do piątkowych danych Krystian Jaworski z CA BP. Jak podkreślił, ten scenariusz jest spójny z wynikami badań koniunktury konsumenckiej GUS. Sugerują one m.in., że w sierpniu skłonność konsumentów do dokonywania ważnych zakupów była najniższa od kwietnia br. A już w lipcu zmalała zarówno sprzedaż samochodów (realnie o 2,9 proc. rok do roku), jak i mebli oraz sprzętu RTV i AGD (o 1,9 proc.).