Sprzedaż detaliczna w grudniu (oczyszczona z wpływu czynników sezonowych) zmalała o 3,4 proc. w stosunku do listopada. To jeden z najsłabszych wyników ostatnich lat. Może to być konsekwencja załamania nastrojów konsumentów, które z kolei wiązać można z najwyższą w tym stuleciu inflacją. Dane nie są jednak na tyle jednoznaczne, aby przekreślać inne hipotezy.
W ujęciu rok do roku sprzedaż detaliczna w grudniu wzrosła realnie (czyli licząc w cenach stałych) o 8 proc., po zwyżce o 12,1 proc. w listopadzie. Wyhamowanie rocznego wzrostu sprzedaży samo w sobie nie jest zaskoczeniem. Listopadowy wynik był pod silnym wpływem niskiej bazy odniesienia sprzed roku (w listopadzie 2020 r. obowiązywały pandemiczne ograniczenia w handlu). W grudniu tego efektu nie było. Przeciwnie, baza odniesienia była zawyżona przez to, że w 2020 r. przedświąteczne zakupy skumulowały się w grudniu, zamiast rozłożyć się na dwa miesiące. Mimo to ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że sprzedaż w ostatnim miesiącu ub.r. zwiększyła się o 9,4 proc. rok do roku.
Sprzedaż goni nastroje
– W porównaniu z naszymi założeniami zaskakująco słaba okazała się sprzedaż mebli, sprzętu RTV i AGD, która wzrosła o 1,5 proc. rok do roku. Możliwe, że w przypadku tej kategorii widzimy już pierwsze oznaki słabości konsumpcji prywatnej – do tej pory takie sygnały wysyłały „miękkie" dane – komentuje Piotr Bartkiewicz, ekonomista z Banku Pekao. Te miękkie dane to przede wszystkim wskaźniki nastrojów konsumentów, które w październiku ruszyły ostro w dół, prawdopodobnie w związku z coraz wyższą inflacją. Koniunktura na rynku pracy pozostaje bowiem dobra i nie powinna napawać konsumentów obawami.
Jeśli ta interpretacja poniedziałkowych danych jest słuszna, to należałoby oczekiwać w kolejnych miesiącach dalszego hamowania wzrostu sprzedaży detalicznej. Nie jest to jednak scenariusz powszechnie akceptowany przez ekonomistów. Wydaje się, że w grudniu sprzedaż stłumiły również czynniki przejściowe. Urszula Kryńska z PKO BP zwraca uwagę, że niemrawy wzrost sprzedaży dóbr trwałego użytku, a także spadek sprzedaży samochodów o 8,5 proc. rok do roku mógł być spowodowany ich ograniczoną dostępnością w związku z niedoborem niektórych komponentów i opóźnieniami w dostawach. Z kolei analitycy z BOŚ zauważają, że obroty w handlu ograniczyć mogła mniejsza mobilność ludności w związku z IV falą epidemii Covid-19. Wskazuje na to niska dynamika sprzedaży paliw (3,2 proc. rok do roku) oraz wysoki udział (10,2 proc., po 11,4 proc. w listopadzie) sprzedaży przez internet pomimo braku restrykcji epidemicznych w handlu stacjonarnym.