Po tym, jak na przełomie czerwca i lipca WIG20 otarł się o pułap 2580 pkt, odreagowując kilkutygodniową korektę, popytowi braknie sił do kontynuacji zwyżek. Indeks od ponad tygodnia porusza się w zakresie 2520–2560 pkt, jednak próby odreagowania kończą się zdecydowanymi kontrami sprzedających. Dno wydaje się dość trwałe i coraz więcej wskazuje na budowę przez WIG20 formacji trójkąta, z której – teoretycznie – wybicie powinno nastąpić górą. Taki scenariusz mógłby się rozegrać przy wsparciu rynków zagranicznych, a na ten moment można na nie liczyć. W środę krajowym kupującym starczyło sił tylko na pierwsze minuty sesji, a w kolejnych godzinach indeks dużych spółek już głównie zniżkował. Ostatecznie WIG20 stracił 0,88 proc., finiszując na poziomie 2521 pkt. Krajowy rynek – mimo stabilnego złotego – był jednak jednym z najsłabszych w Europie. Tymczasem niemiecki DAX wraz z francuskim CAC 40 zyskiwały pod koniec dnia po około 0,9 proc., z kolei amerykański S&P 500 w pierwszych godzinach handlu wyznaczał kolejne rekordy. Na rynkach zagranicznych atmosfera zatem dopisuje, ale krajowi inwestorzy nie podzielają dobrych nastrojów. W gronie blue chips aż osiem firm straciło w środę przynajmniej po ponad 1 proc. Banki wypadły przeciętnie – subindeks tej grupy spółek osunął się o 0,46 proc. przy 0,78-proc. spadku szerokiego rynku. mWIG40 i sWIG80 traciły po około 0,6 proc.