Po nieudanym ataku na 19 tys. pkt, niemiecki DAX ma trudności z mocniejszym odbiciem od poziomu 18 tys. pkt, do którego osunął się w czerwcu. Ogółem widać, że podczas gdy I kwartał stał pod znakiem jednostajnej hossy, to kończący się II kwartał to już raczej huśtawka nastrojów w ramach trendu bocznego.
Zadyszka akcji niemieckich blue chips to i tak jeszcze nic w porównaniu z turbulencjami na francuskiej giełdzie. CAC 40 wyraźnie oderwał się w dół od silnej korelacji z DAX-em, na czym zaważył oczywiście wzrost obaw politycznych po wygranej prawicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Już w najbliższy weekend Francję czeka I tura wyborów parlamentarnych, choć niepewność utrzyma się jeszcze do II tury, zaplanowanej na 7 lipca. Wydaje się, że mocny wynik nacjonalistów jest już zdyskontowany, choć sondaże nie dają jasnej odpowiedzi, czy będą oni samodzielnie rządzić, a jeśli nie, to czy będą w stanie utworzyć koalicję rządową. Niemniej już po wyborach zniknie przynajmniej spora część niepewności, a to mógłby być impuls do śmielszego odrabiania zaległości przez francuskie akcje.
Imponująco na tle Europy Zachodniej wygląda w ostatnich tygodniach nasz rodzimy rynek. WIG20 zdołał szybko odrobić większość korekty spadkowej, aczkolwiek historia ostatnich kilkunastu miesięcy pokazuje, że taką przewagę nad DAX-em będzie trudno utrzymać.