Z perspektywy końca sesji widać, iż rynek posilał się lekką presją wzrostową z otoczenia, gdzie niemal każdy element, który wczoraj przyczynił się do mocnego tąpnięcia w Warszawie, grał dziś w obozie popytowym. Lekka zwyżka cen miedzi uzupełniła się ze wzrostem cen ropy. Złoty umocnił się wobec dolara i euro przy rosnącym dolarze. Wreszcie komunikat RPP nie przyniósł nowych impulsów spadkowych dla sektora bankowego, który we wtorek był lokomotywą przeceny WIG20 o 2,53 procent. Patrząc jednak na przebieg sesji rozdanie trudno potraktować inaczej niż konsolidację. WIG20 spędził niemal całość sesji oscylując wokół poziomu 2240 pkt. przy otwarciu i zamknięciu w rejonie 2445 pkt. Częścią sesji było też poprawienie wczorajszego dołka, co oznacza, iż cofnięcie WIG20 od szczytu hossy w rejonie 2600 pkt. zbliżyło się do 6,6 procent. Ostatni element – wielkość i szybkość korekty – uzupełniają się z obrazem technicznym, w którym pojawia się próba odbicia WIG20 od strefy wsparcia w rejonie 2432-2400 pkt. Dla technicznie zorientowanych graczy sesja jest zatem ledwie próbą zbudowania bazy pod odbicie, ale bez przełamania żadnego z oporów i ostrzegawczym poprawieniem dołka przeceny. W istocie na popyt czeka też linia lokalnego trendu spadkowego, która jest tożsama z linią prowadzącą korektę. Bez przełamania tej bariery lokalna przewaga techniczna pozostanie po stronie podaży. Szukając szans dla byków w trakcie kolejnych sesji nie można zapominać, iż rynki mają ciągle przed sobą najważniejsze sesje bieżącego tygodnia, które przyniosą obniżkę ceny kredytu ze strony Europejskiego Banku Centralnego i comiesięczne dane z rynku pracy w USA. W praktyce, należy liczyć się z ryzykiem, iż to giełdy bazowe i ich reakcje na powyższe wydarzenia przesądzą o tym, jak skończy się warszawska próba wygaszenia fali przeceny.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.