Z perspektywy końca sesji widać, iż rozdanie zostało podzielone na lokalną słabość, która zdominowała pierwszą połowę dnia i solidarną ze światem odpowiedź rynku na comiesięczne dane z rynku pracy w USA. W pierwszej części rynek stale operował w układzie sił znanym z poprzednich sesji tygodnia i przeceniał się manifestując relatywną słabość wobec otoczenia, by w drugiej poszukać zwyżki razem ze światem na fali przekonania, iż amerykańskie dane nie przeszkodzą Fed w rozpoczęciu cyklu obniżek stóp procentowych. Bilansem rozdania jest jednocześnie pogłębienie korekty WIG20 do 2308 pkt., jak i kolejny sygnał, iż rynek próbuje odbijać na linii trendu wzrostowego oraz w pobliżu psychologicznej bariery 2300 pkt. Niezależnie, w perspektywie tygodniowej indeks WIG20 stracił 3,05 procent, co przekłada się na najgorszy tydzień indeksu od 10 września i niewiele gorszy od tygodnia otwierającego styczeń, w którym koszyk blue chipów stracił 2,92 procent. Dla graczy zorientowanych technicznie rynek ma za sobą drugi tydzień korekty, która liczona od szczytu hossy zbliżyła się dziś do 7,5 procent. W takim układzie sił – i w kontekście szybowania indeksów światowych na historycznych maksimach – zrozumiałe jest, iż w grze muszą pojawiać się łapacze dołków. Gracze stale mogą zakładać, iż rynek tylko koryguje swoją relatywną siłę wobec otoczenia, która trwała od października do lutego. W istocie, w perspektywie pięciu miesięcy wzrost procentowy WIG20 - po korekcie o 7 procent – jest ciągle większy od zwyżek S&P500, DAX czy nawet Nasdaqa Composite. Niemniej, właśnie korektę na świecie należy postrzegać jako ryzyko dla rynku w Warszawie, który może zderzyć się z realizacją zysków z ostatnich fal wzrostowych.

Adam Stańczak

Analityk

DM BOŚ Wydział Analiz Rynkowych

Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.