Poprawa nastrojów na rynkach akcji, która nastąpiła w czwartek, utrzymała się do piątku. Gdy europejscy inwestorzy siadali do handlu, jasne było, że większość azjatyckich indeksów zamknie dzień zwyżką, a w kilku przypadkach sięgnie ona ponad 1 proc. W gronie tym znalazł się m.in. japoński Nikkei 225, który po piątkowej sesji niemal zrównał się z czerwcowymi szczytami, co oznacza, że jego wynik od początku roku przekracza 28 proc. Europejskie benchmarki poszły śladem akcji ze Wschodu, a WIG20 nie odstawał. Indeks polskich dużych spółek rozpoczął dzień od spokojnych zwyżek, pozostawiając sobie siły na kolejne godziny. W południe WIG20 przekroczył 1986 pkt i na długie godziny był to szczyt możliwości popytu. Kupujący podjęli jednak jeszcze jedną próbę na godzinę przed zamknięciem giełdy, wynosząc WIG20 na nowe maksima dzienne, do 1989 pkt. Tu jednak spotkali się ze ścianą ustawioną przez niedźwiedzie. Ostatecznie WIG20 zakończył sesję zwyżką o 0,37 proc., tj. na poziomie 1975 pkt, po sporych turbulencjach w ostatniej godzinie handlu związanych z rozliczeniem kontraktów terminowych. Obroty były oczywiście wyższe niż w kilku poprzednich dniach.
Obraz WIG20 przed poniedziałkową sesją nie wygląda zachęcająco. Biały korpus piątkowej świecy jest widoczny dopiero pod lupą, a cofający się popyt pozostawił po sobie długi górny cień. Wciąż mamy do czynienia z odreagowaniem, ale siły kupujących mocno przygasły. Co więcej, zwyżki zatrzymały się dokładnie w miejscu dołków z połowy sierpnia. Popytowej stronie na otwarciu nowego tygodnia zapewne nie będą też sprzyjać wyniki piątkowej sesji w USA.
Wrześniowe zachowanie WIG20 całkiem mocno przypomina to, co działo się w sierpniu. Powtórka tego scenariusza oznaczałaby rozwinięcie trzeciej fali w ramach korekty rozpoczętej w środku wakacji.