Choć wydawało się, że sezon wyników może przynieść upragnioną ulgę bykom, a inflacja może zacząć wyhamowywać w obliczu recesyjnych obaw i agresywnego FED wciąż wydaje się to być raczej wizją w którą chcieliby wierzyć kupujący. A może nagła poprawa sentymentu w drugiej części sesji zwiastuje, że kręcimy się blisko dołka? Czy indeksy czekają jeszcze głębsze spadki?
Paliwa panice z otwarcia za oceanem dodał odczyt rosnącej w USA inflacji CPI, która wskazała rok do roku wzrost do 9,1% wobec 8,8% oczekiwanego przez analityków (poprzedni odczyt 8,6%). Rosnąca inflacja niepokoi inwestorów w kontekście zacieśniania przez FED, który ośmielony pozytywnymi danymi z rynku pracy (choć zagłębiając się w nie wypadają niejednoznacznie) może pokusić się o jeszcze agresywniejszy cykl podwyżek. Jednocześnie rynki wciąż wyceniają podwyżkę o 75 pb w lipcu jako najbardziej prawdopodobną. FED raczej nie zdecyduje się na wyższą ponieważ sygnalizował, że chce prowadzić przewidywalną politykę.
Inflacja i FED to nie jedyne problemy z jakimi zmaga się Wall Street. Jutro sektor bankowy (Morgan Stanley i JP Morgan) otworzy sezon wyników za II kw. 2022 roku. Raporty giełdowych gigantów prawdopodobnie okażą się ‘ostatnim bastionem byków’, który potencjalnie może przynieść poprawę sentymentów na rynku akcji. Póki co jednak sporo wskazuje na to, że sezon wyników nie będzie należał do udanych. Na walorach JP Morgan aktywność insiderów w ciągu ostatnich 3 miesięcy wskazuje na stosunek akcji sprzedawanych do kupionych na poziomach bliskich 4:1. Jeszcze słabiej wygląda to na interwale 12 miesięcznym, gdzie insiderzy sprzedali blisko 50 razy więcej akcji spółki niż kupili. Początkiem lipca swoją pozycję na akcjach Google o prawie 17 mln USD zredukował też Chief Business Officer, Schindler Philipp, a CEO Meta Platforms. Z kolei Mark Zuckerberg w nagraniu z sesji Q&A z 30 czerwca, pozyskanym przez agencję Reuters sygnalizował, że możemy być świadkami do czynienia z ‘jednego z najgorszych spowolnień w najnowszej historii’ co z pewnością nie napawa optymizmem przed zbliżającymi się raportami.
Mimo to wiele z ciążących rynkom czynników ryzyka zawartych jest już w wycenach aktywów, z których część jest już mocno wyprzedana przez co kupujący mogą rozważać zakupy. Warto podkreślić, że choć giełda USA jest podstawowym benchmarkiem dla rynków finansowych z całego świata ostatni czas (zależność energetyczna, mocny USD, słabe EUR, napięcia geopolityczne) może sprawić, że odreagowanie na parkietach w słabnącej Europie okaże się być dużo słabsze lub wręcz śladowe w porównaniu do rosnących indeksów w USA. Na obu rynkach nieco inne czynniki kształtują marżowość a kondycja konsumentów może różnić się między kontynentami.
Akcje Boeinga, który w ostatnim czasie powstrzymywał spadki Dow Jones dziś tracą ponad 1%. Sektor amerykańskich spółek zbrojeniowych znajduje się dziś pod kreską i nie zapewnił inwestorom safe haven mimo trwającej wojny w Ukrainie i geopolitycznych napięć. Recesyjne obawy potęgujące presję podażową na ropie odczuwają spółki z branży paliwowej Chevron i ExxonMobil, które do niedawna jeszcze ciągnęły w górę amerykańskie indeksy. Lepiej radzą sobie dziś walory Apple, które mogą pochwalić się opisywaną przez Buffetta tzw. ‘szeroką fosą’ i wykazują odporność nawet w recesyjnym środowisku.