Początkiem tego tygodnia Rosja zapewniała, że wycofuje swoje jednostki z granicy, ale z kolei NATO czy Stany Zjednoczone mówią kompletnie o czym innym, czyli o szykowaniu się na inwazję. Na rynku mamy niepewność, choć nie można mówić o panice. Większość ostatniego ożywienia na indeksach została dzisiaj zneutralizowana.
Najważniejsze informacje dotyczące wątku Rosji i Ukrainy dotyczą przede wszystkim dwóch doniesień. Po pierwsze agencja RIA wskazuje, że z Rosji miał zostać wydalony wice ambasador Stanów Zjednoczonych. Druga rzecz to informacja podana przez ambasadora USA przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wskazał on, że Rosja jest na pozycjach, które pozwalają na rozpoczęcie inwazji w każdej minucie. Po tych informacjach minister spraw zagranicznych Ukrainy wskazał o wystrzale z czołgu na wschodzie Ukrainy, ale jednocześnie nie rozwinął dalej wątku. Już od kilku dni sytuacja na wschodzie jest bardziej napięta i można było usłyszeć o wielokrotnym naruszeniu zawieszenia broni pomiędzy Ukrainą oraz separatystami. Warto również wspomnieć, że Rosja ogłosiła, że dzisiaj oraz w sobotę ma przeprowadzać z Białorusią ćwiczenia z użyciem wystrzałów z broni, co potencjalnie mogłoby służyć jako próba szukania zaczepki ze strony Ukrainy. Trudno ocenić, która strona ma rację, ale jednocześnie należy sobie zadać pytanie, czy Rosja jest w stanie wycofać się z tego punktu, w którym w tym momencie się znajduje, bez ugrania czegokolwiek dla siebie?
Na większości rynków obserwowaliśmy dzisiaj cofnięcie. S&P 500 niemal w pełni zredukował odbicie, które miało miejsce w dwóch poprzednich sesjach. Z kolei WIG20 otworzył się w okolicach ponad 2,5 miesięcznych dołków. DAX stracił dzisiaj 0,67%, ale w przypadku WIG20 oglądamy już potężne cofnięcie na poziomie 1,68%. Z kolei na Wall Street S&P 500 traci 1,14%, a Nasdaq 1,66%, mniej więcej godzinę po zamknięciu rynków w Europie.
Michał Stajniak
Starszy Analityk Rynków Finansowych