W trwającej od wczesnej wiosny fali zwyżkowej stanowi ona bardzo silne wsparcie. Dotychczasowe korekty trendu wzrostowego sięgały po ok. 6,5 proc. Gdyby teraz też WIG mniej więcej tyle miał stracić od szczytu, to oznaczałoby to zejście poniżej tej średniej.
Na razie jednak z faktycznych sygnałów sprzedaży możemy wymienić jedynie przecięcie średniej przez tygodniowy MACD, popularny wskaźnik kierunku i siły trendu. Bliski dołączenia do niego jest tygodniowy Stochastic opisujący skalę przegrzania lub wychłodzenia rynku. Kończył tydzień o krok od opuszczenia strefy wykupienia, w której pozostaje od końca kwietnia. Gdy do tego dojdzie, ostatecznie będziemy mieli dowód schładzania się koniunktury giełdowej.
W kontekście tych sygnałów końcówka roku może okazać się bardzo interesująca i przynieść sygnały dotyczące zachowania rynków w początkach 2010 r. Na naszym parkiecie byki powinny bronić swojej pozycji, gdyż w przeciwnym wypadku zaczną się mnożyć zachęty do pozbywania się akcji. Kolejny spadkowy tydzień doprowadziłby do opuszczenia przez tygodniowy Stochastic strefy wykupienia, zejścia dziennego MACD poniżej poziomu równowagi czy przecięcia przez WIG trzymiesięcznej średniej.
Inwestorzy coraz słabiej reagują na dobre wiadomości, a większą wagę przywiązują do tych niepokojących. Potwierdzeniem tego była reakcja na obniżkę ratingu Grecji. Samą wiadomość trudno uznać za rewolucyjną. Problemy tego kraju z finansami publicznymi nie pojawiły się nagle. Jednocześnie jeszcze niezbyt dawno agencjom ratingowym przypisywano utratę twarzy w czasie ostatniego kryzysu. Zatem sprawę trzeba traktować raczej jako symptom dający wyobrażenie o tym, jakie konsekwencje mogą czekać państwa, które najbardziej się zadłużały w ostatnich dwóch latach.
Jeśli ożywienie gospodarcze by postępowało, to problemów z finansowaniem długu być nie powinno, ale jeśli optymistyczny wariant się nie sprawdzi, pojawią się trudności, bo inwestorzy znów zaczną unikać zwiększonego ryzyka. Zresztą w podobnych kategoriach warto rozpatrywać przypadek Dubaju. Chodzi o zagrożenie, że przy słabej skali ożywienia gospodarczego nie wszystkie firmy przetrwają.