Dzisiejsza sesja na warszawskiej giełdzie miała nietypowy przebieg. Rozpoczęła się bardzo obiecująco (WIG20 na otwarciu zyskiwał 1,4 proc. względem piątku), ale później kupujący nie zdołali jednak pójść za ciosem. Ponieważ mocno nie naciskała też podaż, efektem był długotrwały zastój notowań. Od rana aż do samego końca sesji WIG20 tkwił w wąskim przedziale 2388-2399 pkt (jego szerokość to zaledwie 0,5 proc.). Tak symbolicznej zmienności w trakcie dnia nie notowano już dawno. Dzisiejszy handel był wyjątkowo spokojny (lub nudny jak kto woli) szczególnie na tle zmieniających się nastrojów w ostatnich miesiącach.
Udanego początku dnia nie należy raczej wiązać z wynikami wyborów prezydenckich, tym bardziej, że nie doszło do rozstrzygnięcia w pierwszej turze (a tym samym nie znikł czynnik niepewności). Wyskok notowań analitycy tłumaczyli głównie reakcją rynków światowych (indeksy w Azji urosły po 2-3 proc.) na deklarację Chin o stopniowym uwalnianiu kursu juana (obecnie powiązanego z kursem dolara). Prawdopodobne umocnienie chińskiej waluty w efekcie takiej decyzji (analitycy na ogół oceniają, że juan jest mocno niedowartościowany) z jednej strony pomogłoby producentom w krajach rozwiniętych (podwyższając ceny wyrobów importowanych z Chin), natomiast samym Chinom umożliwiłoby schładzanie zbyt rozgrzanej koniunktury gospodarczej w inny sposób niż za pomocą zaostrzania polityki pieniężnej.
Niestety najwyraźniej impuls z Chin okazał się zbyt słaby, by zmobilizować inwestorów do dalszych zakupów akcji. Do działań zniechęcać mógł dziś brak istotnych danych makro na świecie, jak i w naszym kraju. Jutro pod tym względem będzie nieco ciekawiej. Poznamy m.in. odczyt inflacji w naszym kraju (chociaż dla rynku akcji dane te nie powinny mieć decydującego znaczenia, to mogą wpłynąć na kurs złotego, a zwłaszcza ceny obligacji). Do tego dojdą dane z amerykańskiego rynku nieruchomości.
Jak przyczyny utraty zapału kupujących mimo udanego początku sesji analitycy techniczni upatrują w fakcie, że WIG20 znalazł się o krok od poziomu 2400 pkt. Znaczenie tej bariery dla dalszego rozwoju wydarzeń wynika nie tylko z „okrągłego” charakteru tej liczby, ale przede wszystkim z obecnej sytuacji technicznej. W tej właśnie okolicy znajduje się „podwójny” opór: po pierwsze lokalny szczyt sprzed tygodnia, a po drugie linia szyi tzw. odwróconej głowy z ramionami. Gdyby udało się w końcu przebić ową „szyję”, zgodnie z teorią formacja zapowiadałaby zwyżkę co najmniej w okolicę 2550 pkt, a stamtąd już bliska droga do rekordu hossy (2604 pkt).