Europejskie giełdy wystartowały pod kreską, jednak dość szybko zaznaczyła się delikatna przewaga kupujących. W efekcie jeszcze przed południem na giełdach zagościły wzrosty. Główne giełdy zachodniej Europy zmagały się z poziomami lokalnych szczytów wyznaczonych na początku sierpnia, które obecnie stanowią barierą popytu. Po południu ta bariera pękła, ale sporo do życzenia wciąż pozostawia aktywność inwestorów. Podobnie jak dzień wcześniej, dzisiaj była ona niewielka. Tym samym przynajmniej teoretycznie droga do szczytu hossy z kwietnia tego roku stoi otworem. Indeks 300 największych europejskich emitentów [b]FTSEurofirst 300[/b] dzieli od niego niespełna 3 proc.
Inwestorzy nieszczególnie przejęli się doniesieniami z Chin, gdzie tamtejsze władze wszczęły dochodzenie w sprawie funduszy operujących na rynku gumy. Spowodowało to spadek cen surowców, ponieważ na rynku istnieją obawy, że władze mogą zająć się również innymi funduszami działającymi na rynku surowców. Ta informacja spowodowała wyprzedaż akcji na giełdzie w Szanghaju, gdzie ceny spadły o 1,4 proc. Była to jedyna giełda azjatycka która zamknęła dzień na minusie.
Większego wrażenia nie zrobiła też najnowsza prognoza OECD, która zakłada, że wzrost PKB w krajach G7 znacznie spowolni w kolejnych kwartałach tego roku, co negatywnie odbije się globalnym wzroście gospodarczym.
Decyzja Banku Anglii, który zgodnie z oczekiwaniami pozostawił stopy procentowe na dotychczasowym poziomie nie wpłynęła na notowania.
Dane na temat liczby nowych bezrobotnych jakie pojawiły się popołudniu tym razem nie popsuły szyków kupującym. Okazało się, że liczba bezrobotnych spadła w ubiegłym tygodniu dużo mocniej niż oczekiwano. Nieco lepsze były też dane na temat bilansu handlowego. Giełdy amerykańskie rozpoczęły od mocnego uderzenia zyskując już w pierwszych minutach prawie 1 proc.