Inwestorzy dostali więc ostateczne potwierdzenie, że kolejna runda luzowania polityki pieniężnej będzie mieć miejsce w listopadzie. Pytanie tylko, czy to nie jest już w cenach, a rynki nie będą potrzebowały nowych impulsów, żeby kontynuować dotychczasowe trendy?
[srodtytul]Protokół zgodny z oczekiwaniami[/srodtytul]
Członkowie FOMC zwracali na posiedzeniu w dniu 21 września uwagę, że kolejne dostosowanie polityki będzie konieczne, jeżeli "wzrost gospodarczy będzie zbyt wolny, żeby możliwe był satysfakcjonujące zmniejszenie bezrobocia lub też jeśli inflacja będzie utrzymywała się poniżej poziomów odpowiadających polityce Fed”. To dostosowanie miałoby polegać przede wszystkim na kupowaniu długoterminowych papierów skarbowych oraz na podjęciu kroków zmierzających do wzrostu oczekiwań inflacyjnych. W protokole podkreślono ponadto, że obecnie ożywienie w amerykańskiej gospodarce jest powolne, ale powinno ono stopniowo przyśpieszyć w przyszłym roku.
Mając na uwadze, że temat quantitative easing nr 2 rozgrywany jest praktycznie od pierwszych dni września, takie ostateczne potwierdzenie rynkowych oczekiwań, może być już w cenach. Dlatego rynki będą potrzebować nowych impulsów. Jednym z nich może być sezon wyników na Wall Street.
[srodtytul]Wczoraj Intel…[/srodtytul]