Na całym świecie wzbudziły obawy oznaki rozprzestrzeniania się kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Coraz bardziej niepokoją uczestników rynku już niemal codzienne informacje z Chin o podejmowanych tam kolejnych krokach mających na celu zmniejszenie inflacji i schłodzenie koniunktury, zwłaszcza że i tak niemal powszechnie oczekiwane jest tam podniesie stóp procentowych jeszcze w tym roku. Jakby tego było mało znowu dała o sobie znać Korea Północna, bo nad ranem było słychać pomruki tamtejszej artylerii, a ponowny jej atak na sąsiadów z południa może tym razem spotkać się ze zdecydowanym odporem, co przy nieprzewidywalności reżimu w Phenianie grozi wybuchem wojny w tym rejonie.
Takie połączenie złych dla rynku wiadomości jednego dnia musiało skończyć się spadkami kursów. Największy w tym udział ponownie miały spółki finansowe. Hiszpański Banco Santander stracił 3,6 proc., bo coraz silniejsze są obawy, że kolejną ofiarą kryzysu w strefie euro będzie sąsiednia Portugalia. Jej minister finansów oświadczył, że Bruksela nie może narzucić pomocy jakiemuś krajowi wbrew jego woli. Podobne deklaracje przed tygodniem składał irlandzki premier. W USA najbardziej wśród banków przeceniono akcje Citigroup, na otwarciu o 1,2 proc., a na wcześniejszym w piątek z powodu Święta Dziękczynienia zamknięciu, o 0,9 proc.
W ciągu minionych trzech tygodni z rynków akcji wyparowało już ponad 1,8 bln USD, przede wszystkim w wyniku obaw o losy strefy euro. Dała im wyraz także S&P obniżając aż o 6 ocen do poziomu śmieciowego rating Anglo Irish Bank.