Od początku sesji na Wall Street panował względny spokój a indeksy oscylowały wokół poziomów zerowych. Pod sam koniec notowań przeważyły jednak niedźwiedzie i główne indeksy zaliczyły niewielką zniżkę. Giełdom w Nowym Jorku zaciążyły rozczarowujące słabe dane amerykańskie.
Słabsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy i mieszkaniowego nasiliły obawy inwestorów o globalną gospodarkę, jednak nie tracą oni wiary w to, że banki centralne będą kontynuowały działania na rzecz wsparcia wzrostu.
Seria rozczarowujących danych z USA uświadomiła inwestorom, że amerykańska gospodarka wciąż jest w trudnej sytuacji, co zmniejszyło oczekiwania, że Fed wkrótce wycofa swoje wsparcie. Liczba nowych bezrobotnych wzrosła w ubiegłym tygodniu najsilniej od pół roku, co źle wróży gospodarce, w którą uderzyły cięcia budżetowe. Liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wzrosła o 32 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 360 tys.
Z odrębnych danych wynika, że spadek cen benzyny przyczynił się do wyhamowania inflacji w USA w kwietniu do najniższego poziomu od przeszło czterech lat. Liczba nowych inwestycji budowlanych zaś gwałtownie spadła.
Z kolei obrazujący kondycję gospodarczą w amerykańskich stanach Pensylwania, New Jersey i Delawere indeks Fed z Filadelfii spadł w maju do -5,2 pkt. z 1,3 pkt. w kwietniu. Wartość indeksu powyżej zera sygnalizuje rozwój sektora przetwórczego, co uważane jest za równoznaczne ze wzrostem gospodarczym. Spadek poniżej tego poziomu sygnalizuje spowolnienie.