Nie lepsze okazały się także wyniki maluchów i średniaków. Co gorsza, inwestorzy próżno szukali pocieszenia w bezpiecznych zwykle obligacjach skarbowych. Choć krótkoterminowe trzymały jeszcze fason, to długoterminowe dały prawdziwego nura. Rentowność dziesięciolatek podskoczyła z 3,7 proc. pod koniec ostatniego tygodnia do aż 4,4 proc. w piątek. Takie fajerwerki to zdecydowanie nie to, co inwestorzy lubią najbardziej. Źródeł zamieszania na parkiecie próżno by szukać w krajowych danych makroekonomicznych czy nawet publikacjach spółek. Wprawdzie np. w przypadku KGHM kilka dni temu jeszcze część analityków tłumaczyła zniżkę cięciem dywidendy, ale czy można wyjaśnić w ten sposób 20-proc. przecenę? W odniesieniu do rynków finansowych po raz kolejny sprawdziło się przysłowie, że gdy Stany Zjednoczone mają katar, cały świat łapie przeziębienie. Kłopot tym, że tym razem to zaledwie niewielkie kichnięcie sprawiło, że przez globalne rynki przetoczyła się nawałnica. Drastyczna reakcja inwestorów może zaskakiwać. Wszak rynki powinny jedynie zmienić silnik wzrostu – z pociągu o nazwie „rekordowo niskie stopy procentowe" przesiąść się do pociągu „wzrost gospodarczy" – i kontynuować radosny rajd. Istnieją jednak cztery poważne problemy. Po pierwsze, fundamentem ożywienia w USA jest rynek nieruchomości, którego reanimacja bazuje jednak na kroplówce darmowego pieniądza. Jej odcięcie może podciąć ożywieniu skrzydła. Po drugie, skala oczekiwanych zwyżek stop może być większa, aniżeli się powszechnie uważa. Można szacować, że gdyby uwzględnić dodruk pieniądza w stopach procentowych w USA, to miałyby one poziom około -6 procent. Oznacza to, że powrót do długoterminowej normy wymagałby zwyżki o 9–10 pkt proc., budzącą obawy. Po trzecie, inwestorzy wprawdzie spodziewali się wzrostu rentowności obligacji w USA, ale stopniowego, a nie w tempie 0,5 pkt proc. na miesiąc. Po czwarte wreszcie, niewykluczone, że sama przecena na giełdach może uderzyć Amerykanów po kieszeniach i osłabić ożywienie.
Całkiem możliwe, że obecna przecena okaże się jedynie kolejną intratną okazją inwestycyjną
Równocześnie jednak USA to nie Polska , a los GPW nie jest jeszcze przesądzony. Wyceny wciąż są niskie, w strefie euro raczkuje ślamazarne, ale jednak ożywienie, a RPP szykuje kolejną obniżkę stóp procentowych. Całkiem możliwe, że obecna przecena okaże się jedynie kolejną intratną okazją inwestycyjną.