Od rana tematem numer jeden na rynkach jest wspólna akcja – na razie całkiem skuteczna – siedmiu najważniejszych banków centralnych, które zdecydowały się współdziałać na rzecz osłabienia jena, by pomóc zmagającej się ze skutkami kataklizmu japońskiej gospodarce. Spore znaczenie ma jednak również decyzja władz Libii, które pod groźbą międzynarodowej interwencji militarnej (szanse na to wyraźnie wzrosły w wyniku wprowadzenia przez ONZ zakazu lotów na krajem) zgodziły się na wstrzymanie działań wojennych.
Oba te wydarzenia spowodowały spadek niepokoju i wzrost apetyt na ryzyko, co sprzyja dzisiaj rynkom akcji. Najpierw z rana o 2,7 proc. podskoczył japoński indeks Nikkei 225, odrabiając tym samym kolejną część strat zanotowanych na pierwszych sesjach po trzęsieniu ziemi. Potem zielono zrobiło się także na rynkach europejskich. Francuski CAC-40 w pewnym momencie zyskiwał już 2 proc. Dobrze spisywały się inne indeksy.
Jednak po otwarciu Wall Street kupujący nieco odpuścili. Na samych giełdach nowojorskich indeksy rosły w pobliżu 1 proc., natomiast w Europie zwyżki zostały ograniczone do 0,3-0,8 proc.
To o tyle zaskakujące, że i z rynku amerykańskiego popłynęły dość optymistyczne wiadomości. Fed ogłosił bowiem, że największe amerykańskie banki są już na tyle mocne, że mogą wznowić lub zwiększyć wypłaty dywidend, skupować własne akcje lub zwracać kapitał pożyczony od rządu. Po tej informacji to właśnie instytucje finansowe były najlepiej spisującą się branżą wśród spółek z S&P 500. O pierwszej w historii dywidendzie poinformowało ponadto informatyczne Cisco, którego akcje drożały o 2,4 proc.
Tuż przed końcem sesji w Europie Zachodniej główne tamtejsze indeksy zyskiwały od 0,3 proc. (DAX) do 0,7 proc. (CAC-40). W USA S&P 500 rósł w tym czasie 0,7 proc.
