W ten sposób formacja V jako model wyjścia z kryzysu finansowego jest już prawie na ukończeniu. Jeżeli punktem wyjścia do obliczeń będzie minimum liczone według zamknięcia na poziomie 1327 punktów i maksimum na 3917 punktów, to ostatni rekord hossy na wysokości 2928 punktów odrobił straty w 62 procentach.
Od historycznych szczytów WIG20 w przedziale 3700-3900 punktów dzieli już tylko rozmiar styczniowej paniki z 2008 roku. Z jednej strony długoterminowy trend wzrostowy osiągnął imponującą siłę, ale należy pamiętać o czyhających niebezpieczeństwach.
Nie chodzi już tylko o spektakularną korektę na rynku akcji, której ciężko doszukać się w ponad dwuletnim trendzie wzrostowym. Warto przypomnieć w jaki sposób odbywały się korekty we wcześniejszych trendach zwyżkujących, tzn. z reguły nie były płaskie i bezbolesne dla rynku, ale nastroje zmieniały się wtedy diametralnie, mimo, że finalnie indeksy dalej zwyżkowały.
Tym razem początkowa korekta może przekształcić się bezpośrednio w zmianę trendu na rynku. Na obecnym etapie potencjalny zysk na rynku akcji jest niewspółmierny do poziomu ponoszonego ryzyka inwestycyjnego. Między innymi z tego powodu inwestorzy wstrzymują się od zajmowania nowych pozycji portfelowych, czy powiększania już posiadanych.
Tymczasem wydźwięk środowej sesji w Europie jest optymistyczny. Zdecydowana większość głównych indeksów wyświetla się w kolorze zielonym. Rynki dojrzałe są dzisiaj silniejsze w porównaniu z emerging markets.