Na zachodnioeuropejskich rynkach do popołudnia było zielono, a indeksy rosły po około 0,7 proc. Niemiecki DAX był prawie 1 proc. na plusie. Na otwarciu w Nowym Jorku Standard & Poor's 500 zwyżkował 1,1 proc. Inwestorzy nadal więc kupowali, a przykład dał znowu Warren Buffett, inwestując 5 mld USD w Bank of America. Kursy rosły jednak przede wszystkim w wyniku utrzymującej się od trzech dni nadziei, że Ben S. Bernanke znalazł jakiś cudowny sposób na uzdrowienie amerykańskiej gospodarki i ogłosi go światu w piątek w Jackson Hole.

Nastrojów inwestorów nie pogorszył nawet raport Departamentu Pracy o kolejnym i niespodziewanym wzroście liczby wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA. Do takich wiadomości inwestorzy już przywykli i na rychłą poprawę koniunktury na amerykańskim rynku pracy nikt nie liczy.

Tym razem bardzo złe wiadomości i jeszcze gorsze spekulacje dotyczyły Niemiec i pewnie dlatego tak wystraszyły inwestorów. Indeks DAX około 15.45 zaczął spadać i w ciągu kwadransa stracił 4 proc. Najpierw ekonomiczny noblista Joseph Stiglitz powiedział na konferencji w Lindau, że możliwości powtórnej recesji w USA są „bardzo duże". Do niemal panicznej wyprzedaży niemieccy inwestorzy przystąpili jednak w wyniku pogłoski, że stan finansów publicznych ich kraju jest tak zły, iż rozważane jest obniżenie mu ratingu. Wszystkie trzy agencje temu zaprzeczyły. Ale wyprzedaż trwała. Tym razem na skutek spekulacji, że w Niemczech zostanie wprowadzony zakaz krótkiej sprzedaży. BaFin temu zaprzeczył. Obie sensacje wypłynęły z USA. Na rynkach surowcowych czwartkowe notowania zaczęły się od zwyżek. Ropa naftowa na londyńskiej ICE zdrożała do 111,20 USD za baryłkę. Była to cena najwyższa od początku sierpnia. Przyczyną takiego wzrostu mógł być niespodziewany spadek zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych. Skurczyły się one o 0,6 proc. w minionym tygodniu, podczas gdy ekonomiści spodziewali się ich wzrostu. Inwestorzy na tym rynku, tak jak na innych, spodziewali się też zbawiennych dla gospodarki poczynań szefa Fedu.

Po południu ropa staniała razem z akcjami na największych giełdach. Za baryłkę gatunku Brent na londyńskiej ICE płacono 109,39 USD. Bank Standard Chartered obniżył prognozę średniej ceny ropy na ICE do 112 USD w III kw. ze 115 USD za baryłkę.

Mniej gwałtownie na pogorszenie nastrojów zareagowali uczestnicy rynku miedzi. Ale i na Londyńskiej Giełdzie Metali jej cena spadła z 9030 USD przed południem do 8975 USD pod koniec notowań. Była jednak wciąż o 100 USD wyższa niż na środowym zamknięciu. Surowcowy potentat Glencore przewiduje, że popyt na miedź nadal będzie „stosunkowo dobry".