Na europejskim rynku akcji nadal dominuje sceptycyzm co do tego, czy uzgodniona dopiero co nowa pomoc dla Grecji rzeczywiście na dłuższą metę poprawi sytuację w eurolandzie. Jakby na potwierdzenie tych obaw, dzisiaj Komisja Europejska przedstawiła nowe prognozy, z których wynika, że gospodarkę strefy euro czeka w tym roku recesja (choć płytsza, niż spodziewa się wielu ekonomistów), a cała Unia Europejska znajdzie się w stagnacji.
Obaw tych nie rozwiał nawet lepszy od prognoz dzisiejszy odczyt wskaźnika Ifo, który mierzy nastroje w niemieckim biznesie. Indeks ten podskoczył już czwarty miesiąc z kolei.
W efekcie na europejskich giełdach dominowały dzisiaj minorowe nastroje. Indeks DAX we Frankfurcie tracił 0,6 proc., a w ciągu ostatnich trzech sesji spadł łącznie o ponad 2 proc. Na notowaniach ciążył tam m.in. Commerzbank, który zapowiedział, że nie wypłaci dywidendy za zeszły rok, a także Deutsche Telekom, który spodziewa się w tym roku dalszego pogorszenia wyników. Spore straty notowały też m.in. główne indeksy w Mediolanie i Madrycie. Blisko kreski trzymała się natomiast giełda w Paryżu, a londyńska była nawet pod koniec sesji na plusie.
Ta ostatnia w ostatnim czasie znacznie częściej podąża jednak śladem giełd amerykańskich, niż tych z Europy kontynentalnej. A w Nowym Jorku dzisiaj lekką przewagę uzyskali kupujący. Do zakupów zachęcały ich m.in. dane makro, z których wynikało, że w ubiegłym roku liczba nowych bezrobotnych wzrosła mniej od prognoz, a nieruchomości drożeją szybciej, niż spodziewali się analitycy.
Indeks S&P 500 o 17.30 naszego czasu zyskiwał 0,4 proc. i był na najlepszej drodze, by na koniec sesji odrobić z nawiązką wczorajsze straty (0,3 proc.) i zamknąć się na nowym najwyższym poziomie od 2008 r.