Mamy dwa główne argumenty, by z umiarem podchodzić do pesymistycznych scenariuszy na kolejne tygodnie – rynek pieniężny nie wykazuje wciąż jeszcze wyraźnych oznak odnawiającej się negatywnej presji, a równocześnie nie ma jednoznacznych sygnałów wskazujących na odwrócenie się korzystnych tendencji gospodarczych (jest ryzyko wytracania tempa przez nie). Trudno też mówić o globalnym charakterze reakcji na symptomy odnawiania się kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Rynki azjatyckie całkiem nieźle poradziły sobie z ostatnią fazą osłabienia koniunktury. W tych warunkach jednak coraz bardziej realna staje się zmiana liderów zarówno jeśli chodzi o kraje, które mogą najwięcej zyskać w ewentualnej kolejnej fali zwyżkowej, jak i sektory ją napędzające. Tym razem to rynki wschodzące i to chyba te z większą ekspozycją na sektory defensywne oraz spółki dywidendowe (w tym w dużym stopniu te z sektorów paliwowego i wydobywczego), mogłyby prowadzić notowania w górę.
Taki układ byłby bez wątpienia korzystny dla naszego parkietu, dla którego w dalszym ciągu można podtrzymać bazowy wariant dotarcia w kolejnych tygodniach do 44 tys. pkt. Granicą dla takiego scenariusza jest utrzymanie wsparcia w okolicy 40 tys. pkt, co oznaczałoby, że od minimum z ostatnich dni miejsca na spadek już praktycznie nie ma. W przypadku warszawskiej giełdy mamy jeszcze jeden istotny argument na rzecz pozytywnego wariantu – to bardzo małe obroty w ostatnich dniach, które stają się powoli normą. To pokazuje, że skłonność do wyprzedawania walorów na obecnych poziomach cen jest niewielka. Może się nasilić, ale do tego potrzeba będzie dużo poważniejszych impulsów niż te, jakich byliśmy świadkami w ostatnim czasie.
Wśród nich można wskazać zaostrzenie się sytuacji w Europie, ale wydaje się, że skutkowałoby to bardziej radykalnymi działaniami obronnymi ze strony instytucji międzynarodowych i banków centralnych. W kontekście marcowej poprawy koniunktury w chińskiej gospodarce zmniejsza się ryzyko związane z szybkim pogarszaniem się jej sytuacji. To powinno stopniowo zacząć wspierać ceny towarów. Najbardziej miałaby na tym szanse zyskać żywność. Dotąd opublikowane wyniki amerykańskich spółek za I kwartał też raczej sugerują podtrzymanie koniunktury, podobnie jak zdecydowane deklaracje o utrzymaniu stóp procentowych w USA na niezmienionym poziomie do późnych miesięcy 2014 r.