Dwa dni solidnych zwyżek (choć wczorajszy fixing sprawił, że ich skala nieco się zmniejszyła) bardzo rozbudziły oczekiwania inwestorów w Warszawie co do kolejnych sesji. Tym bardziej, że na Zachodzie tempo wzrostów było znacznie większe co sugerowało, że inwestorzy globalni przestali już przejmować się informacjami o problemach kolejnych państw strefy euro a wszelkie tego typu wieści zostały już uwzględnione w cenach akcji. Optymizm rodzimych inwestorów umocniły środowe, dobre dane o zniżkującym bezrobociu oraz dobrej sprzedaży detalicznej, która przeczy tezom, że Polacy zaczynają oszczędzać (przy poprzednich spowolnieniach gospodarczych to właśnie stabilny popyt konsumencki uchronił nasz kraj przed recesją).
Najważniejszym wydarzeniem ostatnich kilkunastu godzin było jednak, wyczekiwane z uwagą przez graczy na całym świecie, wystąpienie szefa Fed Bena Bernanke. Podobnie jak przy poprzednich tego typu okazjach podtrzymał on gotowość wspierania amerykańskiej gospodarki przez kolejną rundę skupowania obligacji. Rozczarował on tym samym część rynku liczącą, że program ruszy w najbliższym czasie. Na osłodę Bernenke podwyższył prognozy tempa wzrostu PKB dla Stanów Zjednoczonych. Zapowiedział też spadek bezrobocia. Zadeklarował też utrzymanie niskich stóp procentowych co najmniej do 2014 r. Inwestorzy amerykańscy zareagowali na wystąpienie Bernenke pozytywnie. Zaczęli kupować akcje co sprawiło, że w środę indeksy za oceanem zyskały po ponad 1 proc. Najmocniej, aż 2,7 proc., zyskał technologiczny Nasdaq (była to jego najwyższa zwyżka w tym roku) za sprawą doskonałego raportu kwartalnego Apple, który to koncern po raz kolejny zarobił więcej niż oczekiwali tego analitycy.
Dobre nastroje na rynkach finansowych okazały się jednak nietrwałe. Inwestorzy z Azji byli już w czwartek znacznie ostrożniejsi i tamtejsze indeksy nie mogły oderwać się od zamknięć z poprzedniego dnia. Również w Europie sesja zaczęła się niejednoznacznie. CAC40 zyskiwał 0,1 proc. a FTSE250 o 0,2 proc. Niemiecki DAX spadał jednak 0,03 proc.
Znacznie lepiej prezentowała się giełda warszawska zapewne z uwagi na, jak już wspominano, kiepski finisz w środę. WIG 20 zaczął dzień od okrągłego poziomu 2200 pkt. co oznaczało 0,68-proc. wzrost. Liderami zwyżek na starcie były Synthos rosnący o 2,6 proc. oraz górnicze JSW (1,5 proc.) i Bogdanka (1,4 proc.). Najgorszą inwestycją był ukraiński Kernel (spadł o 1,4 proc.). Na niewielkim minusie zaczęła też dzień Telekomunikacja Polska, która przed sesją przedstawiła sprawozdanie za I kwartał. Były symbolicznie gorsze niż spodziewali się tego analitycy.
Indeks szerokiego rynku WIG zyskiwał na starcie 0,58 proc. Oznaczało to poziom 39653 pkt. Indeksy średnich i małych spółek również zaczęły czwartek na zielono ale skala zwyżek była mniejsza. Po 20 minutach właściciela zmieniły akcje za niespełna 30 mln zł co nienajlepiej świadczy o aktywności graczy.