Dziś miał się odbyć szczyt ostatniej szansy na utworzenie rządu w Grecji, a cześć obserwatorów spekulowała, że rozmowy te zostały zakończone sukcesem jeszcze w niedzielę, lecz przywódcy greckich partii postanowili wynegocjować z Berlinem kolejną pomoc dla tego kraju zanim obwieszczą utworzenie koalicji i rządu.
Godzinę przed otwarciem handlu pojawiły się dane o niemieckim PKB - dane wstępne za I kwartał 0,5% k/k i 1,7% r/r (oczek. 0,1% k/k i 0,8% r/r). Dane znacznie lepsze od oczekiwań. Giełdy w Europie wystartowały na zielono. Jednak optymizm nie trwał długo, wzrost był umiarkowany (poniżej 10 pkt) i następnych minutach było już tylko niżej. Wyższy od oczekiwań PKB Niemiec to przecież dane historyczne z pierwszego kwartału, tymczasem ważą się losy Grecji...
Gorsze dane z Niemiec o 11:00 (indeks ZEW), nieco lepsza dynamika PKB w całym Eurolandzie (ale przecież dzięki Niemcom, co było już o 8:00) i wreszcie oczekiwanie na wyniki spotkania ostatniej szansy w Atenach. Indeksy europejskie cofnęły się w bezpieczne rejony, a WIG20 znalazł się na wczorajszych minimach.
Wreszcie koło 15-tej pojawiła się informacja z Grecji. Nie zdołano utworzyć koalicji, a lider jednej z większych partii oświadczył, że storpeduje wszelkie próby ugody z UE. Przed rynkami stanęło widmo wyjścia Grecji z euro, co otworzy drogę dla Portugalii, Hiszpanii, a nawet Włoch. Scenariusz rozpadu stał się bliższy niż kiedykolwiek. Euro ruszyło gwałtownie w dół wobec innych walut. Traciła też mocno złotówka sprzężona z euro.
Jutrzejszy dzień nie musi być kontynuacją spadków. Jeden z możliwych scenariuszy, to pogodzenie się z faktem kolejnych wyborów w Grecji, które odbędą się w czerwcu. Miesiąc to długo. Negatywna informacja o braku porozumienia może się okazać całkowicie już zdyskontowana. Na rynki może powrócić spokój, a ewentualna wypowiedź jakiegoś ważnego polityka np. Angeli Merkel o chęci umocnienia Europy może przywrócić optymizm.