Już na otwarciu notowań na warszawskim parkiecie przewagę osiągnął obóz kupujących. Indeks dwudziestu najważniejszych spółek GPW rozpoczął dzień 0,67 proc. ponad wczorajszym zamknięciem. Z czasem skala tego wzrostu się powiększyła. Na początku wsparciem dla średniej rynkowej były wzrosty cen KGHM, Pekao i TPSA. To one tuż po otwarciu zyskiwały na wartości o ok. 1 proc. Później do spółek wspierających dołączyły PKN i PKO BP.
Przez cały dotychczasowy czas notowań rynek polskich akcji zachowuje się wyraźnie lepiej od tego, co ma miejsce na rynkach europejskich. Ta różnica jest zauważalna w szczególności przy porównaniu zmian wartości indeksu spółek niemieckich DAX. Średnia z Frankfurtu wyraźnie dziś słabnie i nie wykazuje przejawów znacznego zainteresowania kupujących. Impulsem do zakupów nie okazały się dane o nastrojach obrazowane wskaźnikiem GfK. Wartość wskaźnika okazała się nieznacznie wyższa od oczekiwań. W przypadku rynku polskiego do zakupów zachęcała publikacja dynamiki sprzedaży detalicznej, choć trzeba przyznać, że skala zaskoczenia szybszym wzrostem sprzedaży nie była duża.
Niechęć do naśladowania słabnącego indeksu niemieckiego jest zastanawiająca, ale sama w sobie nie jest sygnałem. Rynek akcji w Polsce nadal znajduje się w trakcie kreślenia korekty spadkowej czerwcowego wzrostu cen. Korekta ta nie jest dziś powiększana, ale też nie została zakończona. Sygnałem zakończenia fazy spadków byłoby wyjście indeksu WIG20 nad szczyt z środy z ubiegłego tygodnia. Do tego dziś zabrakło ponad 20 pkt. Z tego względu warto być przygotowanym na możliwość pojawienia się nowej fali osłabienia notowań, która w konsekwencji pogłębiłaby korektę spadkową.