Piątkowa sesja nie dostarczyła inwestorom zbyt wielu powodów do optymizmu. Już na starcie WIG20 stracił 0,2 proc. Jak się jednak później okazało była to tylko przygrywka do tego co dalej działo się na rynku. Po południu do zdecydowanego ataku przystąpiła podaż. WIG20 zaczął tracić ponad 1 proc. i stało się jasne, że inwestorzy muszą odłożyć na później plany ataku na poziom 2200 pkt. Ostatecznie wskaźnik 20 największych spółek naszego parkietu stracił 1,2 proc. i zamknął notowania na 2172 pkt. Lepiej poradziły sobie pozostałe polskie wskaźniki, choć i one zakończył dzień pod kreską. mWIG40 stracił 0,4 proc. tak samo jak sWIG80. Obroty na całym rynku wyniosły 716 mln zł.
Spośród największych firma naszego parkietu, jedynie akcje JSW i grupy Lotos zakończyły dzień na plusie. Na drugim biegunie znalazła się bank PKO BP, którego walory zostały przecenione o 3 proc.
Po raz kolejny powodem do przeceny okazały się doniesienia z Hiszpanii. Rentowność tamtejszych obligacji 10-letnich kontynuowała wzrost i podczas piątkowej sesji wzrosła powyżej 7,2 proc. niemal osiągając poziom z połowy czerwca. W międzyczasie przedstawiciel władz regionu Walencja poinformował, ze będą ubiegać się o pomoc od władz centralnych, ponieważ istnieje spore ryzyko niedotrzymania zobowiązań finansowych.
Informacje te popsuły nastroje nie tylko na GPW ale także na niemal wszystkich europejskich rynkach. Rzecz jasna najbardziej było to widoczne na rynku w Madrycie. Tamtejszy indeks na kilka chwil przed zamknięciem notowań tracił 5,7 proc. Mocna przecena nie ominęła także Paryża. CAC40 tracił 2 proc. Z kolei niemiecki DAX był 1,8 proc. pod kreską.
Wzrost awersji do ryzyka zauważalny był także na rynku walutowym. Dolar podrożał o 1,2 proc. i trzeba było za niego zapłacić 3,41 zł. Euro kosztowało 4,16 zł o 0,3 proc. więcej niż w czwartek.