Nowy, tym razem już pełny (pięciosesyjny) tydzień na GPW zaczął się całkiem spokojnie na poziomach piątkowych zamknięć. Szybko jednak okazało się, że kontrolę nad rynkiem przejęli sprzedający i indeksy, przede wszystkim największych spółek, zaczęły szybko tracić na wartości. Wyprzedaż odbywała się w całkowitej ciszy informacyjnej. Zarówno z kraju jak i ze świata nie napływały żadne informacje, które mogłyby zachęcać do pozbywania się akcji. Dlatego poniedziałkowe spadki w Warszawie, podobnie zresztą jak i piątkowe, należy wiązać z naturalną chęcią do realizacji zysków wypracowanych w poprzednich tygodniach, które w przypadku szeregu spółek, nawet z WIG 20, przekraczały grubo 10 proc. Na takie wytłumaczenie wskazuje też fakt, że wśród najmocniej taniejących firm były te, które w listopadzie i grudniu przewodziły zwyżkom, a zatem spółkom paliwowe czy GTC. W poniedziałek Lotos spadł o 4,73 proc. a PKN Orlen o 3,12 proc. GTC zniżkowało o 2,47proc. do 9,1 zł. W ostatnich dniach poprzedniego roku papiery dewelopera kosztowały 10,17 zł.
WIG 20 po gwałtownej zniżce przed południem w kolejnych godzinach zachowywał się już dość stabilnie wahając się w przedziale 0,8-1,1 proc. poniżej piątkowego zamknięcia. Na finiszu indeks największych spółek zatrzymał się na poziomie 2578,48 pkt. co oznaczało 0,89-proc. przecenę. Byłaby większa, gdyby nie 2,96-proc. skok notowań Telekomunikacji Polskiej (kosztowała 12,87 zł, najwięcej od końca października), która zazwyczaj zyskuje na wartości, gdy cała giełda zniżkuje.
Pozostałe indeksy warszawskiego parkietu radziły sobie nieco lepiej niż WIG 20. Indeks szerokiego rynku WIG spadł ale o 0,62 proc. do 47589,33 pkt. Na wyróżnienie zasługuje indeks średnich firm mWIG40, który wzrósł o 0,02 proc. do 2588,96 pkt. To zasługa mocnej, 2,62-proc. zwyżki notowań LPP (do 4745 zł), które po krótkiej korekcie najwyraźniej ma ochotę ustanowić kolejny rekord notowań. Obecny jest na poziomie 4800 zł. Papiery producenta i dystrybutora odzieży są najdroższe na GPW.
Przez cały dzień na GPW zmieniły właściciela akcje za 800 mln zł czyli kilkanaście procent mniej niż w piątek co sugeruje, że potencjał spadkowy może się wyczerpywać.
Na innych parkietach europejskich również panowały niedźwiedzie nastroje choć podobnie jak w piątek, główne rynki zachodnioeuropejskie radziły sobie lepiej niż warszawski. Na niektórych, np. na Słowacji, można było nawet nieźle zarobić (indeks SAX zyskiwał 1,6 proc.). Giełda w Paryżu spadała o ponad 0,8 proc. a we Frankfurcie o przeszło 0,7 proc. Parkiet w Londynie rósł jednak o prawie 0,1 proc. W tym czasie główne indeksy giełdy nowojorskiej były pod kreską. S&P 500 spadał o 0,43 proc. a technologiczny Nasdaq o 0,2 proc. Aktywność inwestorów nie była jednak duża. Zwlekali z handlowaniem akcjami czekając na rozpoczynający się we wtorek sezon publikacji sprawozdań kwartalnych, który tradycyjnie otworzy Alcoa.