Pierwsza w tym tygodniu sesja nie wywołuje większych emocji wśród inwestorów. Zaczęła się w Warszawie od lekkich zwyżek. Największym wzięciem w pierwszych minutach notowań cieszyły się średnie firmy. W kolejnych godzinach zainteresowanie graczy przesunęło się jednak w kierunku największych spółek. Dzięki temu, ok. godz. 11, WIG 20 wspiął się na poziom prawie 2578 pkt. co oznaczało zwyżkę o prawie 0,8 proc. Kolejne dwie godziny przyniosły jednak powolny spadek indeksu największych firm. Podobnie zachowywały się inne parkiety europejskie. Przyczyniła się do tego informacja, że produkcja przemysłowa w strefie euro w listopadzie była o 0,3 proc. niższa niż miesiąc wcześniej choć analitycy oczekiwali 0,1-proc. zwyżki.
W konsekwencji o godz. 13 WIG 20 był na wysokości 2565,49 pkt. co oznaczało 0,3-proc. zwyżkę w porównaniu z piątkiem. WIG zyskiwał 0,24 proc. do 47553,48. mWIG40 rósł również, ale tylko o 0,13 proc. do 2614,53 pkt. Obroty na całym rynku przekraczały lekko 400 mln zł z czego aż 110 mln zł zapewnił handel akcjami Pekao. Bank był również najmocniej rosnącą spółką z WIG 20. Drożał o 2 proc. 1 proc. zyskiwało też PKO BP. Obie instytucje wskazywane są wśród potencjalnych kandydatów do zakupu Banku Millennium. Papiery tej instytucji drożały o 0,85 proc. Najgorszą inwestycją pierwszej części notowań, spośród firm z ekstraklasy było, tracące o przeszło 2 proc. PZU. Kurs zbliża się od góry do poziomu 400 zł, który stanowić może silny opór przed dalszymi spadkami. Z mniejszych firm inwestorzy chętnie (wzrost o ponad 14 proc.) nabywali walory Sfinksa a sprzedawali (spadek o 4 proc.) akcje One-2-One, który był bohaterem kilku pierwszych sesji w tym roku.
Na innych parkietach zachodnioeuropejskich, podobnie jak rano, indeksy świecą na zielono mimo lekkiej przedpołudniowej korekty (w reakcji na dane o produkcji przemysłowej). DAX zyskiwał 0,6 proc., CAC 40 rósł o 0,4 proc. a FTSE 250 o 0,08 proc. Druga część notowań nie powinna przynieść większych zmian na parkietach. Kalendarz publikowanych dzisiaj danych makroekonomicznych już się wyczerpał a kontrakty na główne indeksy giełdy nowojorskiej, w tym S&P 500, są na poziomach piątkowych zamknięć.
Na rynku walutowym po przedpołudniowym gwałtownym osłabieniu złoty odrobił część strat. Mimo to euro wciąż jest o 0,3 proc. droższe niż na wcześniejszej sesji i kosztuje 4,1185 zł. Szwajcarski frank tanieje o 0,3 proc. do 3,3625 zł a dolar drożeje o 0,24 proc. do 3,0821 zł.