Po dwóch dniach posuchy, jeśli chodzi o świeże informacje makroekonomiczne (co skutkowało symbolicznymi wahaniami indeksów w poniedziałek i wtorek), środa jest znacznie lepsza w tym obszarze. Niestety, publikowane o godz. 11 dane o styczniowej produkcji przemysłowej strefy euro okazały się niemiłą niespodzianką. Co prawda prognozy zakładały, że produkcja zmniejszy się w porównaniu z poprzednim miesiącem, ale skala spadku (0,4 proc.) okazała się czterokrotnie większa niż oczekiwano.

Reakcja inwestorów na te doniesienia mogła być tylko jedna. Zaczęli pozbywać się akcji pogłębiając spadki obserwowane po otwarciu. Presja podaży nie była jednak zbyt agresywna więc przeceny, przynajmniej na półmetku, nie były duże. O godz. 12.45 niemiecki DAX spadał 0,1 proc, francuski CAC40 o 0,5 proc. a brytyjski FTSE250 o 0,4 proc. Najsłabiej, taniejąc o 1 proc., prezentowała się giełda węgierska. Prawie 1,5 proc. rosły za to Ateny.

Nasz parkiet nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych giełd starego kontynentu. WIG 20 tracił 0,37 proc. i był na poziomie 2473,16 pkt. W dół ciągnęły go spółki paliwowe, które w poprzednich tygodniach mocno zyskiwały na wartości. PKN Orlen spadał 2,9 proc. a Lotos 2,4 proc. Na zachowaniu się ich kursów negatywny wpływ miały przeceny na rynku ropy naftowej. Baryłka gatunku Brent kosztuje już mniej niż 110 USD co jest najniższą ceną od dwóch miesięcy. Największym zainteresowaniem (mierzonym wielkością obrotów) cieszyły się jednak papiery PZU, które przed sesją przedstawiło sprawozdanie finansowe za 2012 r. Dane okazały się lekkim rozczarowaniem podobnie jak komentarz prezesa Klesyka, że bieżący rok może być trudny dla firm ubezpieczeniowych. Na osłodę inwestorzy otrzymali deklarację, że PZU może przeznaczyć na dywidendę cały zeszłoroczny zysk, który był rekordowy w historii PZU. Zapewne dlatego na półmetku akcje taniały tylko 0,7 proc. Obroty wynosiły 170 mln zł. Na szerokim rynku przekraczały 420 mln zł. WIG spadał 0,33 proc. do 46855,54 pkt. Indeksy średnich i małych spółek były na symbolicznych minusach.

O zachowaniu się inwestorów w drugiej części notowań zdecydują publikowane o 13.30 dane o lutowej sprzedaży detalicznej za oceanem. Na razie inwestorzy obstawiają, że podobnie jak europejskie dane o produkcji przemysłowej, mogą okazać się gorsze od zakładanych. Prognoza zakłada, że lutowa sprzedaż była o 0,5 proc. wyższa niż w styczniu. Kontrakty na główne indeksy giełdy nowojorskiej są na lekkich minusach.

Na rynku walutowym kurs euro, w porównaniu z wtorkowym zamknięciem, nie zmienił się i wciąż wynosi 4,1380 zł. Frank i dolar drożeją po ok. 0,1 proc. do odpowiednio: 3,3610 zł i 3,1830 zł.