Inwestorzy przystępowali do środowych notowań ze sporymi nadziejami ale również i dużymi obawami. Kilka ostatnich sesji, w trakcie których główne indeksy w Warszawie stały w miejscu pokazało, że gracze pogubili się zupełnie jeśli chodzi o kierunek, w jakim zmierzać może nas parkiet. Tymczasem w Stanach Zjednocznych indeks Dow Jones seryjnie ustanawiał historyczne maksima. Niemoc GPW na tle innych rynków sugerowała nadciągającą korektę. Niskiej aktywność inwestorów na warszawskim parkiecie sprzyjał też brak świeżych informacji makroekonomicznych.
Środa dawała szanse na wyrwanie się naszego parkietu z marazmu. Notowania w Warszawie zaczęły się, podobnie jak w zachodniej Europie, na niewielkich minusach. Spadki nie były jednak duże. Rodzimi inwestorzy emocjonowali się przeceną PZU, które rano przedstawiło rozczarowujące dane za IV kwartał. Słabo odebrali też zapowiedź prezesa spółki, że 2013 r. może być trudny dla firm ubezpieczeniowych. Przed głębszą przeceną uchroniła kurs PZU zapowiedź, że cały zeszłoroczny zysk firmy może trafić na dywidendę. Negatywnie na zachowanie się WIG 20 przed południem wpływała też przecena PKN Orlen i PZU gdzie gracze realizowali zyski z wcześniejszych tygodni.
Nienajlepsze nastroje europejskich inwestorów popsuły dodatkowo opublikowane o godz. 11 dane o styczniowej produkcji przemysłowej strefy euro. Zamiast zmniejszyć się o 0,1 proc. w porównaniu z grudniem, spadek wyniósł aż 0,4 proc. Informacja przesądziła, że pierwsza część środowych notowań w Europie upłynęła pod dyktando sprzedających.
Trendu na parkietach nie zdołały też poprawić zaskakująco dobre informacje o lutowej sprzedaży detalicznej za oceanem. Poprawiająca się sytuacja na amerykańskim rynku pracy sprawiła, że tamtejsi konsumenci zaczęli znacznie głębiej sięgać do portfeli. W lutym zostawili w sklepach aż 421 mld dolarów czyli 1,1 proc. więcej niż w styczniu. Prognozy zakładały wzrost o 0,5 proc. Dobre nastroje inwestorów popsuły nieco informacje, że w lutym zapasy niesprzedanych produktów były o 1 proc. większe niż miesiąc wcześniej. Analitycy oczekiwali wzrostu o 0,4 proc.
Mimo pozytywnych wieści makroekonomicznych główne indeksy giełdy nowojorskiej zaczęły środę bardzo ostrożnie co zostało odebrane jako sygnał, że kilkudniowa seria bicia rekordów ma się na ukończeniu. O godz. 17 indeks S&P był na niewielkim minusie co przesądziło, że nieudanej sesji w Europie. O tej samej porze francuski CAC40 tracił 0,1 proc., brytyjski FTSE 250 aż 0,5 proc. a niemiecki DAX był na poziomie wtorkowego zamknięcia.