Emocje udzieliły się wielu inwestorom i część z nich zaczęła nawet powątpiewać w dotąd powtarzane niczym mantra słowa o rychłym powrocie dobrych nastrojów na GPW. Tego typu optymistyczne komentarze na rynku pojawiają się niemalże od początku tegorocznej korekty i pierwsze oznaki zwątpienia w ich prawdziwość odczytywać należy w pozytywny sposób. Nie ma bowiem lepszego katalizatora do wzrostu niż minorowe nastroje, których kulminacja w połowie minionego roku ostatecznie doprowadziła przecież do wielomiesięcznych zwyżek. Ponadto niejako wróciliśmy do tej samej rzeki, gdyż za sprawą Cypru powróciły europejskie niepokoje, które wczoraj dodatkowo napędzał brak możliwości uformowania rządu we Włoszech, co skończyć się może nowymi wyborami w tym państwie. Jedyną różnicą jest fakt, że indeksy giełd bazowych są obecnie blisko maksimów, w przypadku USA nawet historycznych. To oznacza, że aby wzrost powrócił na parkiet przy Książęcej nie można liczyć na powrót pozytywnej korelacji między GPW a Wall Street, ale raczej liczyć trzeba na to, że kapitał zagraniczny zwietrzy okazję do doważenia się na jednym z gorszych rynków rozwijających się w tym roku. Oprócz Brazylii szczególnie negatywnie wyróżnia się bowiem Polska, dla której kończący się kwartał ma szansę zapisać się jako najgorszy od pamiętnego trzeciego kwartału 2011 r. Aby jednak nasz europejski peryferyjny rynek mógł zyskiwać na wartości, potrzebne jest uspokojenie negatywnych nastrojów wokół Europy. Jest na to pewna szansa, gdyż latem Waszyngton będzie musiał się zmierzyć z potrzebą kolejnego podwyższenia limitu zadłużenia. W przeszłości wiązało się to z odwróceniem uwagi inwestorów od problemów europejskich i ich zwróceniem na USA. Żyjemy bowiem w erze politycznej niepewności i na cenzurowanym naprzemiennie jest strefa euro lub Stany Zjednoczone. Pod koniec minionego roku GPW nie szkodziły negatywne komentarze odnośnie do spodziewanego automatycznego zacieśnienia amerykańskiej polityki fiskalnej z początkiem obecnego roku. Może więc obecnie nie zaszkodzi im kolejny polityczny pat w Waszyngtonie, szczególnie że liczyć można na grę pod wysokie dywidendy ze spółek Skarbu Państwa.