Brak śmiałych inicjatyw gospodarczo-politycznych oraz duża inercja na Starym Kontynencie przyczyniły się do mniejszego zainteresowania globalnych graczy rynkiem europejskim. Z tego powodu ostatni mocny spadek rentowności obligacji krajów UE umknął uwadze dużej części komentatorów. Prawdopodobnie odzwierciedla on oczekiwania rynku, że EBC w następnym tygodniu zdecyduje się na kolejną rundę luzowania polityki monetarnej. Miejmy nadzieję, że przyczyni się do osłabienia euro, którego kurs uderza w konkurencyjność europejskich eksporterów. Słabości ostatnich odczytów makro z Niemiec doszukiwałbym się głównie z tego powodu. Wystarczy spojrzeć na notowania niemieckich i japońskich producentów samochodów, żeby wysnuć podobne wnioski.
Zauważalny przełom nastąpił ostatnio w retoryce europejskich oficjeli, jeżeli chodzi o politykę fiskalną w UE. Szef KE Manuel Barroso i szefowa IMF Christine Lagarde stwierdzili, że polityka oparta na zaciskaniu pasa osiągnęła swój limit i potrzebna jest zmiana kierunku, żeby ożywić wzrost. Nowo wybrany premier Włoch Enrico Letta również zapowiedział nastawienie na działania prowzrostowe.