Wieść o końcu dodruku pieniądza wywołała wyprzedaż. Tylko w czwartek złoto staniało o 5 proc., a srebro o 8 proc. Presja na cenę pochodziła przede wszystkim ze strony rynku terminowego, co wskazuje, że nerwy puściły głównie spekulantom. Ceny spadły do poziomów z września 2010 roku. Na rynku fizycznego kruszcu odnotowano dalszy spadek tempa redukcji zasobów przez ETP. Jak do tej pory sprzedały one w czerwcu zaledwie 19 ton wobec 131 ton w maju. Fala wyprzedaży nie ominęła także rynku metali przemysłowych. W ich przypadku oliwy do ognia dolały informacje o spadku Flash PMI poniżej 50 punktów oraz marnych wynikach w handlu zagranicznym. Jako że Chiny to obecnie największy importer metali, relatywnie niezbyt dobrze radzące sobie w tym roku surowce zanotowały kolejne kilkuprocentowe spadki. Spadki cen miedzi odczuli inwestorzy na GPW, gdy 20-proc. spadek kursu KGHM pchnął indeksy w dół.
Taniała także ropa naftowa, tradycyjnie ujemnie skorelowana z dolarem, choć tym razem spadek ceny był znacznie silniejszy niż zmiana kursu. Także tu dały znać o sobie obawy o kondycję chińskiej gospodarki oraz odwrót od ryzykownych aktywów. Brent stracił od początku roku już 8 proc., podczas gdy amerykańska WTI, mimo oddania niemal 3 proc. w czwartek, nadal jest na plusie.