Po świąteczno-noworocznym wyciszeniu, w trakcie którego odbyło się ledwie sześć sesji, rynek wrócił do gry w sporym zamieszaniu i niejednoznacznym kontekście. Z jednej strony, długim cieniem na rynkach kładły się zaniepokojenia spadkami cen ropy i zbliżającymi się wyborami w Grecji, które postrzegane są już w kategoriach nowego rozpadu strefy euro.
Z drugiej strony, warszawski parkiet wrócił do gry po pięciu dniach przeceny na Wall Street, co dawało cień nadziei na odreagowanie. W istocie, chwilę przed otwarciem rynku w Warszawie w otoczeniu pojawiły się sygnały ożywienia kupujących i zamiast spadku dostosowującego wyceny do innych rynków, WIG20 zaczął dzień od zwyżki, która zmieniła się w dwugodzinną konsolidację. Kolejne cztery godziny należały do byków, którym udało się wynieść WIG20 nad 2300 pkt., gdzie wraz z innymi indeksami pojawiło się kolejne oczekiwanie na dane z USA. Raport ADP, który ma mniejsze znaczenia niż piątkowe dane Departamentu Pracy, przypomniał, iż bieżący tydzień miał należeć do danych z rynku pracy w USA. Raport okazał się wystarczająco poprawny, by nastrój odreagowania, jaki dominował w Europie, przeniósł się na Wall Street, gdzie indeksy zaczęły dzień od mocnych zwyżek.
W przypadku WIG20 reakcja wyniosła indeks w rejon 2320 pkt. Z punktu widzenia techniki godny odnotowania są powrót WIG20 nad 2300 pkt., pokonanie linii lokalnego trendu spadkowego i zbudowanie bazy do spotkania z 2333 pkt. Pokonanie oporu byłoby domknięciem formacji podwójnego dna z potencjałem zwyżki do 2400 pkt. Oznaczałoby to zanegowanie sukcesów technicznych, jakie odniosła podaż po przełamaniu przez wykres poziomu 2350 pkt. Nie ma jednak wątpliwości, iż część dzisiejszej siły rynku jest pochodną postawy giełd otoczenia, które w styczniu będą miały sporo emocji do rozegrania i należy oczekiwać sporej zmienności. Starczy powiedzieć, iż w programie są nie tylko dane z rynku pracy w USA, ale również posiedzenia FOMC i władz EBC, jak również wybory parlamentarne w Grecji.