Już początek dnia pokazywał, że gracze giełdowi bardzo ostrożnie podchodzą do inwestycji w akcje. WIG20 notowania zaczął nieznacznie poniżej poniedziałkowego poziomu zamknięcia. Chwilę później jednak do głosu zaczęły dochodzić niedźwiedzie. Co prawda indeks największych spółek zaczął nieco mocniej tracić na wartości, ale siła sprzedających nie była na tyle duża, aby spowodować głębszą przecenę. Co więcej po godz. 12 WIG20 znalazł się na kreską. Tak samo jednak jak podaż, również popyt nie miała zbyt wielu argumentów. Tłumaczyć to można faktem, że w ciągu dnia nie poznaliśmy żadnych ważniejszych informacji z polskiego gospodarki. Z kolei słabszy od prognoz odczyt niemieckiego indeks oczekiwań inwestorów instytucjonalnych i analityków ZEW (wyniósł 53 pkt) nie był w stanie wstrząsnąć rynkiem. Pozostawało mieć nadzieję, że nieco ożywienia wprowadzi na rynek powrót do handlu po dniu przerwy graczy w Stanach Zjednoczonych. Jak się jednak okazało były to nadzieje płonne. W efekcie do końca dnia indeksy warszawskiej giełdy notowały symboliczne zmiany. Ostatecznie WIG20 stracił 0,07 proc. Na plusie dzień zakończyły wskaźniki średnich i małych firm. mWIG40 urósł o 0,1 proc. zaś sWIG80 o 0,3 proc. Powrót Amerykanów nie zmobilizował inwestorów do większej aktywność. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 700 mln zł.
Po raz kolejny "gwiazdą" sesji była JSW. Inwestorzy zapewne przyzwyczaili się już, że akcje tej spółki notują bardzo duże wahania cen. Nie inaczej zresztą było we wtorek. Straciły one na wartości 4,1 proc. co było największą przeceną spośród spółek wchodzących w skład WIG20. We wtorek rada nadzorcza spółki przyjęła rezygnację dotychczasowego prezesa Jarosława Zagórowskiego, a tymczasowym szefem firmy został wybrany Jerzy Borecki (więcej na str. 6). Liderem wzrostów wśród z firm z indeksu blue chips był Synthos, który zyskał na wartości 2,5 proc.