W poniedziałek indeks WIG20 spadł w pewnym momencie do 2246,47 pkt. Najniżej od stycznia. We wtorek rynek odbił, ale i tak indeks dużych spółek był o prawie 5 proc. niżej niż przed miesiącem, o 3 proc. niżej niż przed trzema miesiącami i na poziomach zbliżonych do tych, na których kończył 2014 rok. Sądzę, że trwające już dwa miesiące spadki to dobra okazja do kupna akcji. Przed rynkami akcji, w tym przed GPW, otwiera się bowiem okienko do zwyżek.
Sytuacja związana z Grecją rodzi obecnie duże obawy. Bankructwo jest nieuniknione, a opuszczenie strefy euro całkiem realne. Dlaczego więc uważam, że akcje już nie będą taniały? Dlatego, że paradoksalnie Grecja jeszcze nie jedzie drogą jednokierunkową.
Oczywiście należy zapomnieć o tym, że obie strony natychmiast usiądą do rozmów i kryzys w ciągu kilku godzin zostanie zażegnany. Niemniej jednak Grecja nie jest jeszcze skazana na czarny scenariusz.
Ważnym momentem będzie zaplanowane na 5 lipca referendum. Jeżeli Grecy opowiedzą się za porozumieniem z wierzycielami i reformami, to furtka do rozmów ponownie zostanie otwarta. To zaś da nadzieję i automatycznie poprawi nastroje inwestorów. Gdy pojawią się nadzieje, inwestorzy zaczną kupować przecenione akcje.
Jeżeli jednak Grecy powiedzą „nie" to wprawdzie będzie to negatywny scenariusz, ale jeszcze nie będzie to oznaczało tragedii. Owszem, taki wynik referendum doprowadzi prawdopodobnie do wyjścia tego kraju ze strefy euro. Pytanie tylko, czy Grexit przyjmie formę uporządkowaną czy chaotyczną. W tym pierwszym przypadku akcje mogą zacząć drożeć. Ta grecka telenowela bowiem wówczas już będzie zmierzała do finału. Inwestorzy więc ponownie zaczną szukać ryzykownych, ale i dających większą stopę zwrotu inwestycji.