Tym razem jednak w trakcie trwania europejskiej sesji zabrakło konkretnych doniesień z południa Europy. Najważniejsze wydarzenie, czyli głosowanie w greckim parlamencie nad pakietem reform otwierającym Helladzie drogą do kolejnej transzy pomocy, zaplanowano bowiem na godziny wieczorne. I to jednak odcisnęło swoje piętno na rynkach. Inwestorzy przed decyzjami greckich parlamentarzystów nie kwapili się bowiem do bardziej zdecydowanych ruchów. To głównie dlatego przez cały dzień byliśmy świadkami niewielkiej zmienności na giełdach. Na „konsumpcję" greckiego głosowania przyjdzie czas dopiero w czwartek.
Już początek dnia wskazywał, że inwestorzy wolą wstrzymać się z od poważniejszych decyzji. Większość europejskich indeksów zaczęła notowania przy wtorkowych poziomach zamknięcia. W trend ten doskonale wpisał się WIG20. Godziny upływały, a obraz rynku niewiele się zmieniał. Dopiero po godz.15 byliśmy świadkami większej zmienności na GPW. WIG20 w pewnym momencie tracił około 0,6 proc. Przecenę tę ciężko tłumaczyć konkretnym wydarzeniem. Trudno jej także przypisywać większą wagę biorąc pod uwagę poziom obrotów rynkowych. Popyt nie pozwolił jednak, aby indeks zaczął spadać jeszcze mocniej. Ostatecznie WIG20 stracił 0,1 proc. Lepiej zaprezentowały się średnie i małe spółki. mWIG40 zyskał niecałe 0,5 proc., zaś sWIG80 0,2 proc. Obroty na całym rynku wyniosły około 500 mln zł co jest bardzo mizernym wynikiem.
Niewielkie zmiany przez cały dzień notowały też inne europejskie rynki. Niemiecki DAX w momencie zamknięcia handlu w Warszawie był 0,3 proc. nad kreską, podobnie zresztą jak francuski CAC40.
Bez echa przeszły publikowane w środę dane makroekonomiczne. Dowiedzieliśmy się z nich, że indeks cen konsumpcyjnych w Polsce spadł o 0,8 proc. w stosunku do czerwca rok wcześniej. Większego wrażenia na graczach nie zrobiły także publikowane dane ze Stanów Zjednoczonych. Pytanie tylko czy biorąc pod uwagę zamieszanie związane z Grecją jeszcze kogoś może to dziwić?