Uwaga inwestorów zaczyna się koncentrować na innych zdarzeniach, wśród których kluczowy jest rozpoczęty właśnie sezon publikacji raportów za II kwartał przez amerykańskie korporacje. Pierwsze informacje wytyczają tradycyjnie pozytywną ścieżkę, na której spółki nie mają problemów z pokonywaniem mocno obniżonych w poprzednich tygodniach prognoz. Na razie jednak trudno mówić o wiarygodnym obrazie kondycji firm w USA, bo doniesienia z tak istotnych sektorów, jak ochrona zdrowia, technologie czy cykliczne dobra konsumpcyjne, dopiero przed nami. W ich przypadku będziemy mogli zobaczyć prawdziwy wpływ mocniejszego dolara na rentowność biznesu i to, jak słabsza koniunktura gospodarcza w tym roku wpływa na skalę działalności. Koniunktura

w Ameryce wyraźnie zwolniła i widać to po ostatnich danych. Zarówno sprzedaż detaliczna, jak i produkcja przemysłowa w ostatnich trzech miesiącach rosły najsłabiej od ponad pięciu lat. Najnowsza ankieta Markit wśród przedsiębiorstw w USA wykazuje spójny z danymi makroekonomicznymi najsłabszy optymizm w całej historii tego badania, sięgającej 2009 r. Przyczyny tego to głównie mocny dolar

i słabsze inwestycje w sektorze paliwowym, a także perspektywa podwyżek stóp przez Fed. Nic więc nowego, ale widać, że wszystkie te elementy, choć od dawna znane, mogą ważyć na kondycji przedsiębiorstw jeszcze przez kolejne kwartały. To zaś każe liczyć się z tym, że obecne prognozy wzrostu zysków w USA na IV kwartał i początek 2016 r. są tak samo zawyżone, jak były te na I połowę 2015 r.

W tej sytuacji przebicie się na trwałe S&P 500 przez tegoroczny szczyt wydaje się mało prawdopodobne, tym bardziej że żaden z czynników, które przyczyniają się do spadku optymizmu przedsiębiorstw w Ameryce, nie ustał. Co więcej, dolar wykazuje coraz więcej oznak zakończenia trwającej od wiosny korekty. Fed mimo słabych wiadomości ekonomicznych nie rezygnuje z planów normalizacji polityki pieniężnej, a ceny paliw pozostają niskie. Wszystkie te zjawiska są niekorzystne dla rynków wschodzących, na których w najbliższych miesiącach trudno będzie zarobić pieniądze. Otwarte pozostaje pytanie o relacje pomiędzy giełdami: amerykańską, japońską i parkietami europejskimi. Czy podobnie jak w I kwartale Kraj Kwitnącej Wiśni i Stary Kontynent będą w stanie „odkleić" się od Ameryki pod względem stopy zwrotu?