Dokładnie według takiego scenariusza była rozgrywana wtorkowa sesja. WIG20 od początku dnia notował symboliczne zmiany. O ile jednak jeszcze w pierwszej połowie sesji utrzymywał się nad kreską, o tyle w drugiej części notowań do głosu doszła podaż. Spadki jednak również były niewielkie i na nikim nie robiły wrażenia. Na GPW przez cały dzień byliśmy więc świadkami przeciągania liny. W ostatecznym rozrachunku WIG20 zyskał jednak 0,2 proc. Pod kreską dzień zakończyły średnie spółki. mWIG40 spadł o 0,4 proc., zaś sWIG80 zyskał symboliczne 0,02 proc. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 650 mln zł, co nie jest zbyt oszałamiającym wynikiem. Sytuację tę nawet można byłoby zrozumieć, szczególnie że kalendarz makroekonomiczny świeci pustkami. Tak właśnie było we wtorek. Problem tkwi w tym, że od dłuższego czasu, nawet kiedy dane są publikowane, nie robią one żadnego wrażeniach na graczach. Na pocieszenie zostaje fakt, że WIG20 wtorkową sesję zakończył symbolicznym wzrostem, podczas gdy większość europejskich rynków borykała się z poważniejszą przeceną. Na niektórych parkietach dochodziła ona nawet do 1 proc.

Statystyki naszego rynku nie są zachwycające, co jednak nie oznacza, że nic się na nim nie działo. Gwiazdą znów był PKN Orlen. Walory tej firmy podrożały aż o 4,7 proc. i na koniec dnia kosztowały 78,91 zł. Nie tylko wycena akcji może robić wrażenie, ale także zainteresowanie nimi wyrażone obrotami. Ich wartość wyniosła aż 163 mln zł, co było najlepszym wynikiem na całym rynku. Skąd się wziął taki popyt na walory PKN Orlen? Jednym z argumentów może być zaplanowana na czwartek publikacja wyników finansowanych za I półrocze. Część inwestorów najwyraźniej liczy, że będą one lepsze od prognoz. Ciekawe, czy w tym przypadku znów zadziała stara giełdowa maksyma, że należy kupować plotki, a sprzedawać fakty.

[email protected]