Indeks spadł o 2,8 proc., przebił silne wsparcie 2200 pkt i znalazł się najniżej od września 2013 r. Co gorsza, przecenie towarzyszyły wysokie obroty, przekraczającego 1 mld zł. W ostatnim czasie rynek przyzwyczaił nas, że wartość ta była o połowę mniejsza. Duża aktywność sprzedających to niemały powód do zmartwień. Rośnie bowiem ryzyko, że WIG20 spadnie do 2100 pkt – taki poziom docelowy wskazują analitycy techniczni.

Duże spółki, a zwłaszcza przedstawiciele sektora bankowego, wciąż pozostają pod presją politycznych projektów (podatek od aktywów, pomoc dla frankowiczów). Inwestorzy, zarówno zagraniczni jak i krajowi, wycofują swoje aktywa, bo obawiają się, że wprowadzenie w życie tych pomysłów znacznie pogorszy wyniki całej branży. Oliwy do ognia dodał jeszcze w środę KGHM, którego akcje taniały nawet o ponad 8 proc., do 90,3 zł (udział w portfelu WIG20 wynosi 6,9 proc.). Przyczyną przeceny były spadki na rynku miedzi i spekulacje, że firma zostanie zaangażowana w pomoc dla górnictwa.

Statystyki środowej sesji wyraźnie wskazują na przewagę niedźwiedzi. Aż 55 proc. spółek zaliczyło spadek ceny akcji, 18 proc. nie zmieniło wartości, a 27 proc. odnotowało zwyżkę. Co więcej, kursy akcji 24 emitentów wyznaczyły nowe, przynajmniej 12-miesięczne minima. Dla porównania tylko osiem spółek wyznaczyło roczne szczyty.

Pocieszający może być fakt, że małe i średnie spółki nie poddały się presji podaży tak bardzo jak blue chips. Wskaźniki mWIG40 i sWIG80 straciły odpowiednio 1,1 proc. oraz 0,7 proc. i oba zachowały szanse na kontynuację ostatniego odbicia. Warto zwrócić uwagę, że kilka spółek w ogóle nie poddało się środowym, niedźwiedzim nastrojom. Mowa tu m.in. o Groclinie, którego kurs zwyżkował nawet o ponad 15 proc. Rynek zareagował w ten sposób na wartą 60 mln euro umowę spółki z Volkswagenem. Świetnie radziło sobie też kosmetyczne Miraculum, gdyż rynek dobrze odebrał zapowiedzi nowego zarządu.

[email protected]