W czwartek spadek ten się pogłębił. W ponad 20-letniej historii WIG20 jego dolarowa wartość schodziła do najniższego poziomu od przynajmniej pięciu lat jedynie dwukrotnie. Po raz pierwszy stało się tak w lipcu 2001 r. – wtedy ostateczny koniec bessy nadszedł dwa miesiące później w okolicach ówczesnych wyborów do Sejmu, które przyniosły klęskę rządzącej AWS. Po raz drugi taki sygnał pojawił się w lutym 2009 r. na jeden dzień przed dołkiem ówczesnej bessy. Obecnie dolarowy WIG20 ustanawia raz po raz kolejne pięcioletnie minima od lipca tego roku. Zarówno w 2001 r., jak i w 2009 r. tak niskie poziomy dolarowego WIG20 pojawiały się w trakcie recesji w gospodarce USA. Obecnie raczej nie ma na to szans. Co prawda w III kwartale roczna dynamika PKB w USA spadła po raz drugi z rzędu i znalazła się na najniższym poziomie od 1,5 roku (+2 proc.), ale cały czas mocne zachowanie tamtejszego rynku pracy raczej nie zapowiada poważniejszego pogłębienia tego spowolnienia w najbliższych miesiącach. W poprzednim tygodniu złożono w USA 260 tys. wniosków o zasiłek bezrobotnych i jest to liczba mniejsza o 9,4 proc. niż przed rokiem, co raczej nie zapowiada dalszej wyraźniej deceleracji tempa wzrostu gospodarczego w USA.
Najniższy od 32 miesięcy poziom oczekiwań gospodarczych niemieckich konsumentów (business cycle expectations) w badaniu firmy GfK sugeruje, że koniunktura panująca w Niemczech raczej nie będzie w najbliższych miesiącach działać pobudzająco na dynamikę PKB w naszym kraju. Reagując na ten regres koniunktury zagranicznej i perspektywę powstania już za kilka miesięcy bardzo prorządowej (czyli w domyśle bardzo gołębiej) Rady Polityki Pieniężnej, stawki na rynku forward spadły w okolice historycznych minimów ze stycznia. To w perspektywie średnioterminowej generalnie pozytywny sygnał dla rynku kapitałowego, zapowiadający utrzymanie się niskich stóp na rynku depozytów, zachęcający do migracji w stronę lokat w instrumenty o wyższym ryzyku. Na razie ten domniemany pozytywny wpływ można obserwować na szerokim rynku, gdzie indeks cenowy jeszcze w środę ustanawiał czteroletnie maksimum, i na rynku akcji małych spółek, gdzie względna siła sWIG80 do WIG20 ponownie wspięła się na historyczne maksima. Ta słabość WIG20 i złotego, świadcząca o odpływie lub przynajmniej braku napływu zagranicznego kapitału, w połączeniu z relatywną siłą akcji małych spółek bardzo przypomina podobną sytuację z lutego tego roku. W tej analogii czas na przejście z „misiów" na akcje największych spółek powinien nadejść w listopadzie.